Pracownie polskich malarzy w Monachium około 1890 roku
Mediathek Sorted
Wyposażenie pracowni polskich artystów, na które składały się ich kolekcje i ich obrazy, co widać na wykonanych około 1890 roku fotografiach Teufla, z pewnością spełniało oczekiwania publiczności, czyli wysokich rangą gości, kolekcjonerów i marszandów, którzy nie oczekiwali od Polaków niczego więcej niż nieznanej "egzotyki" czy – mówiąc inaczej – tej malowniczej Europy,[145] która, kiedy chodziło o tematy związane z wojnami tureckimi lub odnoszące się do kwestii narodów, krajobrazów i wydarzeń wojennych na wschodnich rubieżach Polski, niemalże upodabniała się do „Orientu“.
Wrażenie odmienności polskiego malarstwa, nawet jeśli dotyczyło ono przede wszystkim głównej grupy artystów skupionych wokół Brandta i Wierusza-Kowalskiego, trwało jeszcze przez dziesięciolecia. W styczniu 1875 roku monachijski historyk sztuki i konserwator w Starej Pinakotece Adolf Beyersdorfer (1842-1901) pisał na łamach wiedeńskiej gazety Neue Freie Presse: „Gierymski i jego towarzysze przedstawiają świat w jego najbiedniejszym chałacie: kawałek polskiego zbocza, plamka puszty porośniętej mizerną trawą i chaszczami oraz bezpłatny widok na błękit rozciągający się na jakieś sześć mil - na pierwszym planie czasami trochę wysiłku, np. krzew ostu lub bajorko - gospoda w puszcie, ściana w wapiennej bieli zwrócona ku jaskrawemu słońcu, albo cała wioska, ciemne, zatłoczone stado domów nocą lub o świcie [...], prawdziwy samobójczy nastrój - krótko mówiąc, wszędzie zamierzona trzeźwość i ponurość ubogiej natury.“[146] Ledwie trzy dekady później, w 1903 roku, malarz, architekt i pisarz Stanisław Witkiewicz (1851-1915) stwierdził, że malarstwo Brandta i jego kręgu pokazywało cudzoziemcom bajeczny świat i ludzi, „których kształty, ruchy, czyny i zachowanie się, ubranie i uzbrojenie zdumiewało widzów niezwykłością.“ Takich hełmów, szabli, szat, takiego mnóstwa dziwnych przedmiotów, takich malowniczych karczm, krzywych dachów słomianych, błotnistych rowów i podupadających młynów, na próżno by szukać gdzie indziej.[147]
Zbiory w pracowniach polskich artystów, zwłaszcza Brandta (zdj. nr 1, 2), Kozakiewicza (zdj. nr 11), Rosena (zdj. nr 14, 15) i Pułaskiego (zdj. nr 13), służyły więc nie tylko jako wzory do ich obrazów, ale przez dziesięciolecia starały się w muzealny sposób konserwować wrażenie odmienności i malowniczości. Dla każdego artysty były one z pewnością kawałkiem ojczyzny, ale jednocześnie były ważną częścią strategii sprzedaży.
Axel Feuß, styczeń 2018 r.
[145] Anna Baumgartner (2015, s. 33-35, patrz: Literatura przedmiotu) polemizuje z pojęciem „egzotyczne“ w odniesieniu do ówczesnego malarstwa polskiego w rozumieniu współczesnych polskich krytyków sztuki, które nie znalazło zastosowania wśród krytyków drugiej połowy XIX w.
[146] Adolph Beyersdorfer, Neue Kunstbestrebungen in München IV., [w:] Neue Freie Presse, nr 3745, Wiedeń, 29.01.1875 r., s. 1. Dostęp w Internecie: http://anno.onb.ac.at/cgi-content/anno?aid=nfp&datum=18750129&seite=1&zoom=33
[147] Stanisław Witkiewicz, Aleksander Gierymski, Lwów 1903, s. 20. Dostęp w Internecie: http://cyfrowa.chbp.chelm.pl/dlibra/doccontent?id=11097