Niepamięć zbiorowa czy przestrzeń jako wyraz świadomości artysty? Rzeźba Karola Broniatowskiego w dokumentacji fotograficznej Mariana Stefanowskiego
Mediathek Sorted
Ja jednak wtedy myślałem
O samotności ginących
O tym, że kiedy Giordano
wstępował na rusztowanie
nie było w ludzkim języku
ani jednego wyrazu
aby coś zdołał powiedzieć
ludzkości, która zostajeCzesław Miłosz, Campo di Fiori
W ekstremalnych sytuacjach nawet strach nie usprawiedliwia, a bierność staje się przestępstwem (…) Te fabryki śmierci, w których masowo mordowano, wprowadziły pogardę dla życia ludzkiego. I ta pogarda przetrwała do dnia dzisiejszego. (…). Tylko że trzeba dziś znowu młodzież nauczyć, że pierwszą i najwartościowszą rzeczą jest życie.
Wystąpienie Marka Edelmana podczas kolokwium „Pamięć żydowska, pamięć polska”, Tygodnik Powszechny, 1995
Martwych należy liczyć pojedynczo (...).
Christian Boltanski
Najtragiczniejszą kartą niemieckiej polityki ludnościowej stanowiła zagłada Żydów. Terminu „Holocaust” (holos - cały, kaustos - ogień) powszechnie zaczęto używać w latach sześćdziesiątych XX wieku. Dzisiaj możemy prześledzić dość dokładnie etapy dochodzenia przez nazistów do realizacji planów „ostatecznego rozwiązania”, chociaż jak pisze Nora Levin” w istocie zrozumienie tego, co się stało może nigdy nie być możliwe”. Analiza działania pamięci zbiorowej ujawnia skłonność człowieka do zakłamywania lub pomijania niewygodnych faktów, a opowieść o przeszłości jest wtedy wiarygodna, kiedy jest prawdziwa. Jeżeli przeszłość jest czasem, który nas definiuje, a ludzkie wyobrażenia kształtują się w tych samych rejonach mózgu co pamięć, to układając zależne od naszej wyobraźni scenariusze przyszłości, nie jesteśmy w stanie oderwać się od przeszłości. Wraz ze wzrostem populistycznych tendencji faszystowskich badanie historii na różnych płaszczyznach stało się bez wątpienia trudniejsze, ale tym bardziej konieczne. Traktując Holocaust jako klęskę europejskiej cywilizacji, nie wolno pomijać milczeniem dzisiejszej trującej fascynacji nacjonalizmem.
Pobożni rabini nauczają, że dążeniem człowieka nie powinno być czekanie na świat, który ma nadejść, ale ciągle aktywna postawa wobec życia, ulepszanie i doskonalenie najpierw siebie, potem najbliższego otoczenia, dalej całego świata, tak by odchodząc stąd pozostawić po sobie świat chociaż odrobinę lepszym niż go się zastało przychodząc. Mistyczni Żydzi wierzą, że gdy dusza stanie przed Bogiem, usłyszy pięć pytań, a czwarte będzie brzmiało – czy żyłeś zgodnie z wiarą w naprawianie świata?
Zdominowane przez kulturę obrazu społeczeństwa XXI wieku potrzebują wrażliwych artystów, zdolnych do przedstawiania rzeczywistości w sposób, który przełamie społeczną barierę obojętności, wkroczy w strefę komfortu i – skutecznie ją burząc – skłoni do konfrontacji z problemem potencjalnych zagrożeń. Zróżnicowana medialnie sztuka, zwłaszcza odłam zwany sztuką krytyczną, nie unika dialogu ze współczesnością; jej zadanie nie polega jednak na dawaniu gotowych odpowiedzi, lecz na stawianiu niewygodnych pytań. Mieć świadomość wiecznej żałoby i nie zapominać o Zagładzie należy do kultury pamięci. To obowiązek każdego Europejczyka. Umberto Eco w książce „Wahadło Foucaulta” pyta wprost: czy potrafimy rzeczywiście odczytywać przeszłość czy tylko tak nam się wydaje?
Z peronu 17 berlińskiej stacji Grunewald, nazwanej przez rabina Waltera Rothschilda „SS - Bahnhof” między październikiem 1941 a marcem 1945 wyjechało 186 transportów, którymi wywieziono do różnych miejsc kaźni na wschodzie Europy (Osttransporte), ponad 50 tysięcy berlińskich Żydów. Pierwszy wyruszył do Łodzi 18 października 1941, ostatni do Sachsenhausen 5 stycznia 1945 roku. W taki sposób historia uczyniła to miejsce jednym z najsmutniejszych w Berlinie.
Prawdą jest, że wojna pozbawia pamięci, ale żadna wojna nie kończy się podpisaniem traktatu pokojowego – dalej tkwi w ludziach. A historia uczy, że … niczego nie uczy. Niemcy, znani z kultu racjonalizmu i skuteczności, mimo zobowiązań i moralnego nakazu mówienia prawdy, długo nie mieli pomysłu na godne upamiętnienie ofiar zbrodni. W 1953 roku na budynku gospodarczym pozostałym po Deutsche Reichsbahn, przedsiębiorstwie pełniącym niechlubną rolę przewoźnika, zainstalowano tablicę pamiątkową. Umieszczona na niej inskrypcja w sposób konkretny i dosadny określała nazistowskie zbrodnie. Było to jedyne tego rodzaju wydarzenie w przestrzeni publicznej zimnowojennego, podzielonego Berlina, utrwalone zaledwie na dwóch oficjalnych zdjęciach; w 2016 roku dzięki staraniom Aktives Museum odnaleziono jeszcze 25 fotografii nieznanego autora. Proces powstawania miejsc pamięci w Berlinie ma swoją długa i burzliwą historię.
Skradzioną na początku lat osiemdziesiątych tablicę z 1953 roku zastąpiono w 1987 nową, ale już w tym samym roku z inicjatywy parafii ewangelickiej na placu przed budynkiem dworca umieszczono kolejną. Były to jednak ciągle działania zastępcze, nie rozwiązujące w żaden sposób narastającego problemu – intensywnych starań o trwałe ślady pamięci w przestrzeni miasta. A domagali się tego od lat nie tylko krewni zamordowanych, ale wszyscy ludzie dobrej woli, wpływowi politycy, miedzy innymi Ignac Bubis, intelektualiści - liberalny rabin Walter Rothschild, dziennikarze czy artyści jak Wolf Biermann. Po wielu publicznych debatach, przybierających na sile po roku 1980, kiedy ciemna karta historii ciagle zderzała się z pustką obietnic, niejednokrotnie dochodziło do ostrych, rozpalających emocje konfrontacji.[1] Na przełomie 19887/88 lokalne władze berlińskiej dzielnicy Charlottenburg - Wilmersdorf ogłosiły konkurs na Pomnik Deportowanych. Konkurs ten wygrał projekt rzeźbiarza Karola Broniatowskiego i architekta Ralfa Sroki.
[1] Antoine Saint-Exupery, Mały Książę