Peenemünde: Polacy i cudowna broń Hitlera – rakieta V-2
Mediathek Sorted
Peenemünde und die Polen - Hörspiel von "COSMO Radio po polsku" auf Deutsch
Nalot na Peenemünde sprawił, że start masowej produkcji i użycie „cudownej“ broni Hitlera musiały zostać przesunięte w czasie przynajmniej o kilka miesięcy. Testy rakiet zostały przerwane do początku października, a ich produkcję przeniesiono do podziemnej fabryki Mittelwerk niedaleko Nordhausen w górach Harcu. Wyrzutnia doświadczalna rakiety V-2 została zaś wybudowana we wsi Blizna ok. 50 km na wschód od Rzeszowa, na istniejącym tu poligonie wojsk SS „Heidelager“. W ten sposób znalazła się ona poza zasięgiem brytyjskich i amerykańskich bombowców.
Inwestycją w Bliźnie szybko zainteresowali się agenci AK. Polacy początkowo nie wiedzieli, jaki cel przyświeca nazistom. Wywiadowcy zaobserwowali wzmożony ruch żołnierzy, ich uwagę zwróciły też nowe, dodatkowe zabezpieczenia wokół poligonu. Obóz SS w krótkim czasie znacznie zwiększył swoją liczebność i został obstawiony działami przeciwlotniczymi. Agenci byli też świadkami innych, kuriozalnych scen. O to w wysiedlonej już wcześniej i spalonej wsi robotnicy przymusowi otrzymali zadanie zbudowania z dykty atrap domów, stajni, szop. Przed budynkami wylegiwały się psy z gipsu, można było też znaleźć manekiny udające mieszkańców. Z oddali, a zwłaszcza z góry, miejscowość robiła wrażenie zamieszkanej i miała być zabezpieczeniem pobliskiego poligonu na wypadek ewentualnego nalotu. Pod koniec listopada 1943 roku pod Blizną wznowione zostały testy rakietowe.
Praca wywiadowców AK była bardzo utrudniona. W zbieraniu informacji, a także fragmentów rozbitych rakiet nieocenieni okazali się leśnicy z Leśnictwa Wola Osiecka. Za to ostatnie groziła kara śmierci, o czym Niemcy informowali Polaków w specjalnych ulotkach. Wszystkie dane przekazywane były niezwłocznie kierownictwu Armii Krajowej. Rakiety trafiały do polskich naukowców, którzy w ukryciu prowadzili nad nimi badania.[9] Ich wyniki trafiały zaś do Londynu.
Szybko stało się jednak jasne, że Polakom nie uda się zebrać tak wielu części rakiety, by ją zrekonstruować. Brytyjczycy, obserwując zaś poczynania Niemców, coraz bardziej obawiali się nalotów na swoje miasta z wykorzystaniem nowej broni nazistów. Ponaglali więc kierownictwo AK, by jak najszybciej dostarczyło im szczegółowego opisu technicznego i części składowych rakiety.
W tej sytuacji dowódca Armii Krajowej, generał Tadeusz Bór-Komorowski, wyraził zgodę, by pocisk zdobyć siłą. Ustalono, że stanie się to podczas transportu rakiety koleją. Na miejsce akcji wybrano las między Tarnowem a Brzeskiem. Żołnierze AK mieli unieszkodliwić załogę niemieckiego pociągu i przeładować rakietę za pomocą dźwigu na specjalny samochód. W maju 1944 roku, gdy plan był dopięty w najdrobniejszych szczegółach, nadeszła jednak wiadomość, dzięki której akcja została odwołana. W miejscowości Sarnaki nad Bugiem, w kierunku której wystrzeliwane były rakiety z wyrzutni w Bliźnie, znaleziono niewybuch rakiety V-2.
[9] Volkhard Bode, Gerhard Kaiser, Raketenspuren. Peenemünde 1936-1996, Bechtermünz Verlag, Augsburg 1998, s. 80