Ferdinand Matuszek, czyli jak wygląda pamięć o polskich robotnikach przymusowych
Mediathek Sorted
Zwiastun sztuki "Im Herzen ein Nest aus Stacheldraht", Grunert/Berges, 2018 r.
Akt trzeci: Lata pracy przymusowej
Matuszek był jednym z pięciu polskich robotników przymusowych w Rehme. W okresie wojennym miejscowość liczyła w sumie od 1.500 do 1.600 osób zmuszonych do pracy. Wysoka liczba robotników przymusowych w stosunku do liczby mieszkańców (w 1935 r. ok. 4.240 osób, w 1945 r. ok. 5.000 osób) wynikała z faktu, iż w miejscowości znajdował się istotny dla przemysłu wojennego zakład pracy, jakim była huta żelaza Weserhütte AG. Wykorzystywani w niej byli zwłaszcza robotnicy sowieccy.
Życie polskich robotników przymusowych było naznaczone ciężką pracą fizyczną oraz ograniczoną swobodą poruszania się. Surowe przepisy i rozporządzenia stanowiły podstawę ograniczeń. Stopień represji zależał od trzech czynników: Po pierwsze decydowała o tym nazistowska klasyfikacja rasowa, także w szczególności Polacy, Rosjanie i Żydzi zostali poddani surowym represjom. Po drugie ważny był rodzaj pracy przymusowej. Czy dany robotnik był cywilem, czy jeńcem wojennym? Ostatnim czynnikiem było miejsce pracy. Matuszek, jako osoba cywilna zatrudniona na wsi, musiał znieść kontrole niższego stopnia niż te, z którymi mieli do czynienia sowieccy jeńcy wojenni w Weserhütte. Niemniej jednak raz w tygodniu musiał on stawiać się przed urzędnikami w Rehme. W tym czasie Matuszek utrzymywał tylko sporadyczne, listowe kontakty z rodziną w Galicji Wschodniej, które z końcem 1944 całkowicie się urwały.
Niestety fakt, iż relacje międzyludzkie i zakwaterowanie podlegały indywidualnym ustaleniom konkretnych pracodawców, dawał tymże coraz więcej możliwości arbitralnego traktowania ludzi w oparciu o nazistowską ideologię rasową. Podstawę prawną do takiego ideologicznego traktowania stanowiły tak zwane „Polenerlasse“ (dekrety polskie) wydane w 1940 roku. Odtąd narodowi socjaliści ostrzegali przed kontaktami z Polakami za pośrednictwem mediów drukowanych, takich jak gazety i plakaty. Szczególnie dziewczęta i kobiety, które propaganda nazistowska uznawała za mało zrównoważone i rozwiązłe, nawoływano do powstrzymywania się od kontaktów intymnych. Matuszek dowiedział się o tej nowej szykanie z ulotki, którą otrzymał o urzędnika:
„Pierwszą rzeczą, którą powiedział mi urzędnik, było to, że nie wolno mi zadawać się z niemieckimi dziewczynami. Nie wolno mi chodzić do kina, bez względu na porę roku muszę być w domu przed godziną 21. Poza tym jest wymóg noszenia litery ‚P‘, a gdy na chodniku zobaczę Niemca idącego mi na przeciw, muszę mu wyraźnie ustąpić miejsca. Spytałem go (urzędnika, przyp. autorki), po czym w takim razie mam rozpoznać Niemca? Musieliby przecież nosić literę ‚D‘. Ale od tej chwili naszyta na mojej kurtce litera ‚P‘ zdradzi każdemu, kogo ma przed sobą. Początkowo było to dla mnie dyskryminujące, ale potem byłem dumny z tego. Właśnie dlatego, że pokazywało to, że jestem z Polski.“[15]
[15] Schäffer/Nickel, Matuszek, s. 115.