Menu toggle
Navigation

Wojciech Kossak, Wspomnienia, 1913

Autor w r. 1895, fronton w Wojciech Kossak: Wspomnienia, Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków, New York 1913 i w Adalbert v. Kossak: Erinnerungen, Berlin 1913

Mediathek Sorted

Mediateka
Autor w r. 1895, fronton w Wojciech Kossak: Wspomnienia, Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków, New York 1913 i w Adalbert v. Kossak: Erinnerungen, Berlin 1913
Autor w r. 1895, fronton w Wojciech Kossak: Wspomnienia, Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków, New York 1913 i w Adalbert v. Kossak: Erinnerungen, Berlin 1913

Obecność Kossaka na manewrach w okolicach Stuttgartu, Metz i Karlsruhe na początku września 1899 roku, na balu dworskim w rezydencji króla Wirtembergii w Stuttgarcie, w świcie cesarza przy okazji inspekcji ułanów królewskich w Hanowerze (s. 231 i nast.), w roli prezesa Stowarzyszenia Nieczynnych Oficerów Armii Austro-Węgierskiej podczas wizyty cesarza Franciszka Józefa I w Berlinie dnia 4 maja 1900 roku (s. 228-240), w świcie następcy tronu, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda na cesarskich manewrach koło Szczecina (s. 266), podczas manewrów w Altengrabow w Jerichower Land na wschód od Magdeburga (s. 251 niemieckiego wydania), na paradach na polach Tempelhofer Feld w Berlinie (s. 256 niemieckiego wydania) i w końcu w uroczystości oficjalnego otwarcia kasyna oficerskiego w Langfuhr [Wrzeszcz] koło Gdańska, w którym zawisły trzy obrazy Kossaka (s. 260 niemieckiego wydania), wszystko to stanowi dokładny i wyraźny dowód jego wojskowych i jeździeckich umiejętności, jego biegłego obycia w kręgach oficerskich i dyplomatycznych, ale przede wszystkim jego ścisłych związków z cesarzem Wilhelmem II i z austriackim dworem cesarskim. I choć początkowo udział Kossaka w manewrach wynikał z dokonania obserwacji cesarza podczas jazdy konnej (s. 251 niemieckiego wydania) w celu wykonania jego portretu (zdj. nr 6), to już wkrótce należał on do ścisłego grona wojskowej świty monarchy, jak dowodzą anegdoty autora („Des Kaisers ‚Rache‘“, s. 251-262 niemieckiego wydania).

W konsekwencji odmowy realizacji panoramy bitwy pod Somosierrą w wyniku interwencji Imeretyńskiego, Kossak razem z warszawskim konsorcjum zdecydował się na nowy temat. Była nim „Bitwa pod Piramidami“ z czasu wyprawy Napoleona do Egiptu, która to miała miejsce w lipcu 1798 roku. W odpowiednim czasie, czyli w lipcu 1900 roku, Kossak i Wywiórski udali się do Egiptu, by odwiedzić oryginalne miejsce bitwy w świetle mającym oddawać autentyczną atmosferę historycznego wydarzenia. W podróż przez Morze Śródziemne wyruszyli z Triestu, statkiem austriackiego armatora Lloyd do Aleksandrii, skąd pociągiem udali się do Kairu (s. 243-251). W Kairze powitał Kossaka syn byłego osmańskiego kedywa Egiptu, książę Mohamed Ali (1875-1955, zdj. nr 7), który zapoznał go z dyrektorem archiwów wojennych i towarzyszył mu w podróży na pola bitwy pod wioską Embabeh i do Gizy (s. 251-253), aczkolwiek na dwóch zawartych w książce szkicach Kossaka, przedstawiających stanowisko armatnie napoleońskiej piechoty (s. 256) i szarżę mameluków (s. 257) pod dowództwem Murada Beja Muhammada, nie można rozpoznać typowych elementów krajobrazu tego regionu.

„Nadchodził kres mojej karyery berlińskiej“, pisze Kossak w jednym z ostatnich rozdziałów swoich „Wspomnień“, „i to w chwili jej rozwoju, w pełni łaski cesarskiej, a popularności we wszystkich sferach berlińskich“ (s. 271). Jako członek arystokratycznego, wyspecjalizowanego w przeprowadzaniu wyścigów konnych Union-Clubu, Kossak miał ścisłe powiązania z arystokracją niemieckiego pochodzenia w Polsce i jak stwierdza, również w tych kręgach można było odczuć wpływ antypolskiej propagandy Hakaty i restrykcyjnych działań pruskiego rządu. Podczas jednej z uroczystości joannitów w czerwcu 1902 roku na zamku w Malborku, na którą Kossak został zaproszony, lecz „w przeczuciu tego, co może się tam wydarzyć“, nie przybył, cesarz w swojej mowie osobiście zjednywał sobie sprzymierzeńców, jak pisze Kossak, „do walki przeciw Słowiaństwu“ (s. 286 niemieckiego wydania).[21] Ten epizod upewnił go w przekonaniu, że niezwłocznie powinien opuścić Berlin i na zawsze odwrócić się od tego miasta. Ostatni zatem raz uległ zaproszeniu cesarza na pokazy gwardyjskiej kawalerii na polach Tempelhofer Feld, który przy tej okazji zapowiedział obszerne zamówienie na obrazy, między innymi na portret cesarzowej. „Ta bajeczna litania wielkich prac, zamówionych ‚en masse‘“, podsumowuje Kossak, była próbą „powstrzymania mnie, póki czas jeszcze“ (s. 288) - innymi słowy, dania malarzowi powodu, by pozostał w Berlinie.

Wróciwszy do domu, Kossak zastał telegramy z Polski, w których krytykowano jego rzekomy pobyt na uroczystości joannitów w Malborku, oraz wiadomość brata Stefana żądającego sprostowania odpowiednich relacji w polskiej prasie. Kossak wysłał depesze do polskich gazet, informując, że nie był w Malborku, a bratu oznajmił, że w obliczu tej nieznośnej sytuacji podjął decyzję opuszczenia Berlina (s. 290 i nast.). Wizyta pary cesarskiej w jego pracowni na zamku Monbijou, podczas której Wilhelm pozował do będącego na ukończeniu portretu konnego, przebiegła w napiętej atmosferze: „Dziękując im i odprowadzając do bramy parku, zdawałem sobie sprawę dokładnie, że nigdy więcej w życiu tak potężnego a tak życzliwego mecenasa mojej sztuki mieć już nie będę.“ Wilhelm, nie mogąc jeszcze wiedzieć, że było to ostateczne pożegnanie z Kossakiem, życzył mu prędkiego powrotu z wakacji. Następnego dnia cały telegram Kossaka do brata, który przekazał go lwowskiej prasie, można było przeczytać w berlińskich gazetach (s. 292-294). Kossak za pośrednictwem komendanta von Plessena przekazał cesarzowi wyrazy swojej wdzięczności. Wyjaśnił także swoje postanowienie wyjazdu, mówiąc: „od procesu wrzesińskiego straciłem spokój ducha“ i dalej „sumienie moje w rozterce, azali wolno mi teraz, jako Polakowi uświetniać bohaterskie czyny Prusaków“ (s. 297). Ostatnie tygodnie w Berlinie Kossak wykorzystał na zakończenie zleceń malarskich i uregulowanie swoich osobistych spraw.

 

[21] Mowa Wilhelma II z okazji święta zakonu joannitów w dniu 5 czerwca 1902 roku na zamku w Malborku: „Ich habe schon einmal Gelegenheit genommen, in dieser Burg und an dieser Stelle zu betonen, wie die alte Marienburg, dies einstige Bollwerk im Osten, der Ausgangspunkt der Kultur der Länder östlich der Weichsel, stets ein Wahrzeichen für deutsche Aufgaben bleiben soll. Jetzt ist es wieder so weit! Polnischer Übermut will dem Deutschtum zu nahe treten. Ich bin gezwungen, mein Volk aufzurufen zur Wahrung seiner nationalen Güter und hier in der Marienburg spreche ich die Erwartung aus, dass alle Brüder des Ordens St. Johann immer zu Diensten stehen werden, wenn ich sie rufe, deutsche Art und Sitte zu wahren.“ [Już raz, na tym zamku i w tym miejscu, skorzystałem z okazji, by móc podkreślić, że stary Malbork, ten dawny bastion na wschodzie, ten punkt, z którego promieniowała kultura na ziemiach na wschód od Wisły, powinien pozostawać stałym symbolem niemieckich dążeń. Teraz znowu nadszedł ten czas! Polska buta zagraża niemieckości. Jestem więc zmuszony wezwać swój naród do obrony swych dóbr narodowych i tu, na zamku w Malborku, wyrażam moją nadzieję, że bracia Zakonu św. Jana zawsze będą gotów służyć, gdy wezwę ich do obrony niemieckiego sposobu życia i niemieckich zwyczajów], ([w:] Die Ostmark. Monatsblatt des Deutschen Ostmarken-Vereins, lipiec/sierpień 1902, s. 41; cytat za: Tzu-hsin Tu, Die Deutsche Ostsiedlung als Ideologie bis zum Ende des Ersten Weltkriegs, Kassel 2009, s. 151).