Peenemünde: Polacy i cudowna broń Hitlera – rakieta V-2
Mediathek Sorted
Peenemünde und die Polen - Hörspiel von "COSMO Radio po polsku" auf Deutsch
Praca robotników przymusowych odbywała się w atmosferze ciągłej kontroli i strachu przed grożącymi za nawet najmniejsze przewinienie surowymi karami. Mimo to, od czasu do czasu, dochodziło do prób opóźniania pracy ośrodka przez polskich robotników. Wśród Polaków i Holendrów zawiązała się też niewielka grupa oporu. Jej spotkania odbywały się u austriackiego katolickiego księdza dr. Karla Lamperta, a także holenderskiego komunisty Johannesa ter Morsche, mieszkającego ze swoją niemiecką żoną w niedalekim Zinnowitz. Obaj przekazywali robotnikom aktualne informacje na temat działań na froncie, pozyskiwane poprzez słuchanie zakazanych programów radiowych. Grupa została jednak zdenuncjowana, a jej członkowie oskarżeni w październiku 1943 roku o zdradę stanu. Więlu z nich skazano na karę śmierci.[4]
Działalność ośrodka w Peenemünde utrzymywana była w największej tajemnicy. Na wyspie obowiązywało kilka pierścieni bezpieczeństwa, dlatego niełatwo było wywieźć stąd jakiekolwiek informacje. Sekretu nie udało się jednak długo utrzymać. Już 19 września 1939 roku brytyjski attaché morski w Oslo otrzymał od anonimowego nadawcy propozycję przekazania cennych wiadomości na temat tajnych projektów zbrojeniowych Trzeciej Rzeszy. By otrzymać szczegóły należało wyznaczonego dnia zmienić nieco zapowiedź wieczornych wiadomości radiowych nadawanych przez BBC w języku niemieckim. Po nadaniu ustalonego sygnału do attaché rzeczywiście dotarł szczegółowy dokument, nazywany odtąd Raportem z Oslo. Zawierał on informacje na temat budowy rakiet, urządzeń rakietowych, systemów radiowych i pomiarów odległości prowadzonych przez Niemców. Po raz pierwszy padła w nim także nazwa Peenemünde.
Mimo niezwykle obszernego zestawienia, raport uznano za niemiecką pułapkę. Brytyjscy eksperci stwierdzili, że jeden człowiek nie może mieć tak szerokiej wiedzy na temat tajnej broni. Nad Uznam wysłano wprawdzie samoloty zwiadowcze, jednak nie odnalazły one doskonale zamaskowanego ośrodka, a technika wykonywania zdjęć lotniczych była wówczas jeszcze bardzo niedoskonała. Brytyjczycy zbagatelizowali więc dokument, który pozostaje do dziś jedną z największych zagadek historii wywiadu. Mimo usilnych wysiłków nie udało się nigdy ustalić, kto był jego autorem.
W następnych latach do brytyjskiego wywiadu docierały jednak od czasu do czasu informacje o nowych rodzajach broni testowanych przez nazistów. Szczególnie przysłużył się do tego wywiad Armii Krajowej, którego agenci sprawdzali wszelkie pogłoski o niezwykłej „Wunderwaffe“ Hitlera. Na przełomie 1942 i 1943 roku do inż. Antoniego Kocjana, szefa wywiadu lotniczego AK, trafia informacja od Polaka wywiezionego na roboty do Królewca, gdzie znajdował się ośrodek szkolenia obsługi wyrzutni rakietowych. Mówi on o niemieckich próbach z nową bronią, prowadzonych na wyspie w okolicach Szczecina. Zdaniem informatora, broń ta ma być użyta do zniszczenia Londynu. Raport o Peenemünde zostaje natychmiast przekazany Brytyjczykom, ci zaś ponownie wysyłają samolot zwiadowczy nad Uznam, który tym razem potwierdza informacje o istnieniu tajnego ośrodka. Ważnych szczegółów dostarcza też inż. Jan Szreder, pseudonim „Furman“, wysłany na wyspę Uznam w 1943 roku przez wywiad AK w charakterze dobrowolnego robotnika. Zatrudnia się on w Świnoujściu za pośrednictwem niemieckiego Urzędu Zatrudnienia jako woźnica i dostarcza żywność dla ośrodka wojskowego. Dotarcie do samego Peenemünde jest dla cywila niemożliwe ze względu na liczne posterunki kontrolne i zasieki. „Furman“ uzyskuje jednak informacje o istnieniu obozów koncentracyjnych, jenieckich i pracy przymusowej, gdzie przebywają tysiące cudzoziemców. Słyszy także, jak Niemcy rozmawiają o wyrzucaniu ze specjalnych wyrzutni „torped powietrznych“, przypominających małe samoloty.[5]