„Ruhrpolen” – Polacy z Zagłębia Ruhry
Mediathek Sorted
Die „Ruhrpolen“ - Hörspiel von "COSMO Radio po polsku" auf Deutsch
Wzrastająca gotowość do integracji i sukces ekonomiczny
Niemniej jednak wielu polskich emigrantów opuszczało sieć polskich organizacji i coraz częściej wstępowało do lokalnych stowarzyszeń niemieckich. Oprócz pruskich Związków Wojackich, w których weterani pielęgnowali pamięć o służbie wojskowej i wojennej niezależnie od swego pochodzenia regionalnego, albo Bractw Różańcowych w miejscowych parafiach, od przełomu XIX i XX wieku wśród migrantów ze wschodu Prus rosnącą popularnością cieszyły się również licznie zakładane Bractwa Strzeleckie, co bardzo irytowało środowiska narodowo-polskie: „Niedawno odbywały się tu uroczystości niemieckiego albo [właściwiej mówiąc] mieszanego Bractwa Strzeleckiego, bo w tych uroczystościach wzięło udział wielu Polaków. Niepokoi mnie, kiedy muszę tu napisać, że w tych ćwiczeniach wzięli udział synowie tych rodaków, którzy chcą tu uchodzić za dzielnych Polaków. Wzięli w nich również udział starsi wiekiem Polacy. Tym bardziej smutnym jest fakt, że owymi uczestnikami a wręcz aktywnymi członkami są Polacy, którzy od 20 lat należą do polskich organizacji, a niektórzy z nich nawet zasiadają w ich zarządach”.[30] Bractwa Strzeleckie przyciągały nade wszystko młodych mężczyzn. Nie istniały takie związki o polskim profilu, dlatego nie było żadnej alternatywy dla istniejących lokalnych Bractw Strzeleckich. Tymczasem polsko-katolickie związki coraz bardziej postrzegano jako miejsca kultywowania ojczystych obyczajów i macierzystej mowy.
Wielu Polaków z Zagłębia Ruhry odnosiło się obojętnie do sprawy narodowej, siłą napędową ich działań był awans społeczny, polepszenie sytuacji gospodarczej i nadzieja na odrobinę materialnego dobrobytu. Jeśli na przykład, obok wynajmowania lokalu mieszkaniowego na stancje, pojawiła się okazja do zwiększenia zarobków poprzez zmianę pracy, chętnie z niej korzystano. Górnośląski górnik Paweł Grzonka, który w 1906 roku przybył do Bottropu, między rokiem 1904, gdy jako 16-latek podjął pracę na kopalni „Emma” w Radlinie na Górnym Śląsku, a rokiem 1912, gdy z kopalni „Arenberg Fortsetzung” przeniósł się na stanowisko rębacza w szybie „Prosper III” w Bottropie, poprawił swoją wypłatę z 1,50 marki do 7,80 marki za szychtę – było to znaczące polepszenie dochodów, nawet biorąc pod uwagę ówczesny ogólny wzrost płac i panującą inflację.[31] Grzonka przeznaczył zarobione pieniądze na zakup mebli i dalszego wyposażenia mieszkania[32], podobnie wielu innych Polaków z Zagłębia Ruhry było dumnych z faktu, że po względnie krótkim czasie pracy w nadreńsko-westfalskim okręgu przemysłowym mogło wynająć mieszkanie i zakupić jego wyposażenie bez zaciągania kredytów.[33]
[30] StA Hattingen, SHC01-398, Tłumaczenia…, nr 25, rocznik 1913, 20 VI 1913 r., Aus Hörde wird uns geschrieben, w: Wiarus Polski, nr 220, 21 IX 1913 r.
[31] Żywirska, Maria (red.): Życiorysy górników, wstęp Gustaw Morcinek, Katowice 1949, s. 276–277.
[32] Tamże, s. 277.
[33] Księga rodziny Klonów / Bernard Klon o sobie, b.m.d.w., s. 5 [niepublikowane, kopia w posiadaniu autora].