Menu toggle
Navigation

Maczków. Polska enklawa w północnych Niemczech

Haren przemianowyny na Lwów, potem na Maczków, 1945

Mediathek Sorted

Mediateka
Haren przemianowyny na Lwów, potem na Maczków, 1945
Haren przemianowyny na Lwów, potem na Maczków, 1945

Polacy w Emslandzie
 

W zajmowaniu północno-zachodniej części Niemiec (Emslandu) brała udział 1. Dywizja Pancerna im. Stanisława Maczka. Obszar ten, po zakończeniu działań wojennych wchodzący w skład brytyjskiej strefy okupacyjnej, był przez pewien czas zarządzany przez Polaków. Stąd określenie niekiedy się pojawiające „polska strefa okupacyjna w Niemczech". Chodziło o 6,5 tys. km kwadratowych, na których leżały powiaty Aschendorf, Meppen i Lingen oraz hrabstwa Bentheim, Bensbrück i Cloppenburg wraz ze znajdującymi się na tym terenie miejscowościami. 

Na obszarze zajętym przez wojska gen. Maczka znalazły się tysiące Polaków. Byli to przede wszystkim uwolnieni więźniowie obozów koncentracyjnych i jenieckich. Dużą grupę stanowili także robotnicy przymusowi. Wkrótce zaczęto nazywać ich „dipisami“ (od skrótu DP’s, displaced persons, osoby przemieszczone używanego w nomenklaturze administracji okupacyjnej Niemiec i organizacji pomocowych). 

„(Jako dipisów określano) osoby cywilne – głosiła jedna z definicji z listopada 1944 roku –, które wskutek wojny znalazły się poza swoim państwem i które chcą wrócić do kraju albo znaleźć nową ojczyznę, lecz nie mogą bez pomocy [z zewnątrz]“ (Lembeck, s. 38).

W połowie maja 1945 roku gen. Henry Crerar, dowódca 2. Korpusu Kanadyjskiego (w jego ramach służbę pełniła polska 1. DP), zaproponował głównodowodzącemu brytyjskich wojsk okupacyjnych, gen. Bernardowi Montgomery’emu wydzielenie części Emslandu i stworzenie na niej polskiej enklawy. Montgomery propozycję zaakceptował, a premier Wlk. Brytanii, Winston Churchill zlecił utworzenie z żołnierzy PSZ korpusu okupacyjnego. 

W Emslandzie w sierpniu 1945 roku przebywało zgodnie z szacunkami polskiego historyka Jana Rydla ok. 40 tys. dipisów i jeńców wojennych różnych narodowości. W większości byli to Polacy (po wyjeździe jeńców radzieckich i internowanych żołnierzy włoskich). Szacuje się, że odsetek obcokrajowców w Dolnej Saksonii, której częścią był Emsland, w listopadzie 1945 roku wynosił przeciętnie ok. 6%. 

Koncentracjatysięcy ludzi, często w złym stanie zdrowia, z wielkimi potrzebami materialnymi rodziła szereg problemów. By znaleźć miejsce dla przybywających usuwano z domów ludność niemiecką. W Esmlandzie działania takie rozpoczęto 19 maja 1945 roku. Tego też dnia burmistrz Haren, Hermann Wichers otrzymał nakaz ewakuacji miasta. 

 

Ewakuacja Haren
 

Około 3,5 tys. mieszkańców Haren miało je opuścić do 28 maja 1945 roku. W żadnych okolicznościach nie wolno im było wracać do miasteczka. Jeśli chcieli przez nie przejechać, musieli postarać się o specjalne przepustki (Passierscheine). Wysiedlonych rozmieszczono w 30 okolicznych gminach. Pozwolenie pozostania otrzymał tylko burmistrz z rodziną oraz siostry zakonne (wsparły one polską służbę zdrowia w szpitalu św. Franciszka). Burmistrz, był odpowiedzialny za utrzymanie niemieckiej administracji oraz sprawy niemieckich mieszkańców, których rozlokowano w okolicznych miejscowościach (wystawiał im przepustki, zabiegał o zaopatrzenie ich w potrzebne rzeczy). W miejskiej kronice zapisano, że rozpoczął się „najczarniejszy dzień“Haren. Potem okres ten nazwano „Polenzeit“, czas Polaków. Perspektywa tych, którzy po latach wojny, zagrożenia, poniewierki znaleźli tu swój czasowy dom była oczywiście inna.

„Brytyjska administracja terenów okupowanych, zaskoczona masą Polaków wychodzących z obozów koncentracyjnych, z niewoli i z przymusowej pracy – wspominał gen. Maczek w 1988 roku – , ewakuowała miasto Haren, znane z walk mojej dywizji, i oddała mi je do dyspozycji. W ten sposób na zachodzie Niemiec na kilka lat powstało czysto polskie miasto z polską ludnością i polskimi władzami administracyjnymi (…). Przez Maczków jako chwilowy przytułek przeszły dziesiątki tysięcy Polek i Polaków, zanim rozproszyły się po całym świecie“.

 

Haren staje się Maczkowem
 

Początkowo spolonizowane Haren nazwano Lwowem. Jednak po kilku tygodniach, 24 czerwca 1945 roku nazwę zmieniono na Maczków. Pierwsza nazwa została uznana przez Brytyjczyków za zbyt prowokacyjną dla sojuszniczego ZSRR. W tym czasie unikano jeszcze pogłębiania zadrażnień i bezpośredniej konfrontacji między aliantami. Nazwaniem miasta imieniem dowódcy 1. DP nie budziło już żadnych kontrowersji. Nadanie miasteczku nowej nazwy nastąpiło podczas wizyty w mieście gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego. Pojawiły się również polskie nazwy ulic i placów, jak Armii Krajowej, Legionów, Jagiellońska, Lwowska, Łyczakowska i inne. Tutaj nawiązania do Kresów Wschodnich nie budziły już kontrowersji.

W czerwcu 1945 roku mieszkało w Maczkowie ok. 5 tys. Polaków. W większości byli to ludzie młodzi zwolnieni z obozów koncentracyjnych i jenieckich (w tej grupie znaleźli się także uczestnicy Powstania Warszawskiego, m.in. ponad 1700 młodych kobiet zwolnionych z obozu Stalag VI C w Oberlangen). Po latach przebywania w więzieniach, pracy przymusowej i wojennej tułaczki chcieli rozpocząć w miarę normalne życie. Młodość rządziła się też swymi prawami. Część z nich wkrótce zawarła małżeństwa, na świat zaczęły przychodzić dzieci. W Maczkowie w latach 1945-1948 odnotowano 289 ślubów, urodziło się 497 dzieci. Odbyło się także 101 pogrzebów.

 

Polska administracja
 

Podstawowe znaczenie dla organizacji życia polskiej społeczności miało utworzenie administracji. Wybrano burmistrza i 12-osobową radę miejską. Pierwszym burmistrzem został Zygmunt Gałecki, potem urząd ten sprawował Mieczysław Futa. Zaprojektowano pieczęć z nowym herbem. Umieszczono w nim kwiat maku, hełm czołgisty i skrzydło husarskie jako znaki 1. Dywizji Pancernej. 

Do podstawowych zadań władz miasta należało rozdzielanie żywności, świadczeń rzeczowych i przydział mieszkań. O porządek w mieście dbała policja i straż pożarna. Organizowano zbiorowe żywienie, bardzo ważne z racji pobytu wielu samotnych osób, jak i stałych kłopotów z dostawami. Aprowizacją Maczkowa zajmowały się najpierw władze wojskowe, potem specjalne organizacje pomocowe: UNRRA (United Nations Relief and Rehabilitation Agency) i IRO (International Refugee Organisation).

 

Kultura
 

W Maczkowie rozwijało się prężnie życie kulturalne. Działał Teatr Ludowy im. Wojciecha Bogusławskiego i teatrzyk kukiełkowy („Kukiełki Maczkowskie“). W styczniu 1946 roku oba teatry wystawiły cztery sztuki. Dużym zainteresowaniem cieszyła się przedstawienie satyryczne pt. „Big Laundry“ (Wielkie pranie), poświęcone różnym przejawom życia codziennego w polskim teraz mieście. Mieszkańcy chętnie brali udział w przestawieniach, bilety były sprzedawane do ostatniego miejsca (teatr mógł pomieścić 300 osób). 

Chętnie czytano prasę wydawaną przez dipisów oraz polską dywizję. W Maczkowie ukazywał się „Biuletyn“, w mieście sięgano też po „Dziennik Żołnierza 1. Dywizji Pancernej“oraz tygodnik „Defilada. Tygodnik Polskich Sił Zbrojnych w Niemczech“ (wychodziły do maja 1947 roku do przeniesienia Dywizji do Wielkiej Brytanii, wydrukowano łącznie 90 tys. egz.). Do miasta docierało także z Warszawy pismo „Repatriant. Nie cieszyło się jednak dużym zainteresowaniem. Nieufność rodziła nachalna wręcz propaganda zachęcająca do powrotu oraz skąpe informacje o warunkach życia w kraju. 

W mieście działało kino, biblioteka z czytelnią, świetlice. Dużym powodzeniem cieszyły się także lokale rozrywkowe, dancingi odbywały się trzy razy w tygodniu. Tańczącym przygrywała specjalnie utworzona orkiestra.

Maczków odwiedzali chętnie różni artyści, którzy przybywali tu dzięki pośrednictwu polskiej YMCA oraz 1. Polskiej Dywizji Pancernej. Repertuar był bardzo bogaty i obejmował różne typy występów czy przedstawień, od musicalu przez wieczory baletowe i kabaret. Mieszkańcy mogli  także wysłuchać recytacji Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. W budowie teatru pomagał wybitny reżyser Leon Schiller. Miasto nad Ems odwiedzał również cyrk. W Maczkowie przebywali także młodzi adepci sztuki, którzy w późniejszym okresie, po powrocie do Polski czy gdzieś w świecie zyskali niemały rozgłos, jak np. Józef Szajna, jeden z czołowych przedstawicieli polskiej sztuki i teatru oraz Norbert Gawroński, znany architekt pracujący w Amsterdamie.

 

Szkolnictwo
 

Po zakończeniu wojny wiele osób szukało możliwości uzyskania lub uzupełnienia wykształcenia. Dla wielu z nich był to pierwszy kontakt ze szkołą. Zakładano, że wykształcenie pomoże znaleźć lepiej płatną pracę. Organizację oświaty wsparły brytyjskie władze okupacyjne, UNRRA oraz 1. Polska Dywizja Pancerna. 

W krótkim czasie w Maczkowie otwarto przedszkola, dwie szkoły podstawowe, gimnazjum, liceum oraz szkołę zawodową (Polskie Gimnazjum Mechaniczne), a także uniwersytet ludowy. Dyrektorem gimnazjum i liceum został Tadeusz Nowakowski. Jednym z nauczycieli był późniejszy znany emigracyjny pisarz, także Tadeusz Nowakowski, autor między innymi sfabularyzowanej opowieści o Maczkowie pt. „Obóz wszystkich świętych“opublikowanej w Paryżu w 1957 roku (niemieckie wydanie pt. „Polonaise Allerheiligen“ ukazało się w Kolonii w 1960 roku). Pierwsze szkice tego utworu powstały jeszcze w Maczkowie. Nowakowski zapisał je w znalezionym w szkole poniemieckim dzienniku. 

Do szkoły podstawowej uczęszczało 350 uczniów, natomiast do gimnazjum i liceum 268. Program nauczania i wykładów obejmował przedmioty humanistycznej i ścisłe, język polski, historię, geografię, chemię, matematykę oraz religię. Naukę w gimnazjum i w liceum wieńczyła matura. 

Poziom zajęć był bardzo wysoki, gimnazjum i liceum w Maczkowie przyciągały uczniów nieraz z bardzo daleka. O miejsce w klasie zabiegały osoby z całych Niemiec (gimnazjum dysponowało internatem żeńskim i męskim). Matura z Maczkowa była jednocześnie traktowana jako bilet wstępu na wyższe uczelnie w Niemczech i Europie. Nie tak łatwo było jednak po latach wojny, tragicznych doświadczeń zamienić się w pilnego ucznia.

„Chcieliśmy się uczyć i nadrobić stracone lata wojny – wspominał wspomniany już ceniony artysta, były więzień KL Auschwitz, Józef Szajna (Maczków, matura, 1947 rok). Nie byłem dobrym uczniem. To, co inni wykonywali w 40 minut, ja musiałem robić w 4 godziny. Rodziły się kompleksy, narastała niepewność siebie. Wydawało mi się, że długoletni pobyt w obozie koncentracyjnym zabił we mnie możliwość koncentracji dyscyplinę (…). Budynek tej szkoły istnieje do dzisiaj. Naszymi nauczycielami byli przedwojenni pedagodzy – byli jeńcy obozów oficerskich – przeważnie z Murnau. Wymagania nauczania były wysokie, a poziom uczniów bardzo różny. Chociaż kościół był bardzo duży i co niedziela chodziliśmy na mszę świętą, na pomoc Pana Boga nie mogliśmy liczyć. Dorośli w bojach żołnierze, partyzanci i dziewczyny z powstania warszawskiego z lękiem stawali do egzaminów (…)“ (cyt. za Lembeck, s. 102).

Dużym zainteresowaniem społeczności dipisowskiej cieszył się uniwersytet ludowy. W zajęciach z historii, geografii, techniki i innych brało udział 150 dipisów. Chętnie uczono się języków obcych, zwłaszcza języka angielskiego, przydatnego w przypadku dalszej emigracji (były prowadzone przez dwóch nauczycieli i brało w nich udział 200 dipisów). 

Z biegiem czasu Emsland stał się centralnym ośrodkiem szkolnictwa polskiego w Niemczech. W Maczkowie mieściła się siedziba III Okręgu Szkolnego, jego kierownikiem był Szczepan Zimmerer. Posiadał on kompetencje kuratorium oświaty i we współpracy z regionalnymi ośrodkami szkolnymi ustalał program treści nauczania.

Repatriacja do kraju i dalsza emigracja do krajów zachodnich powodowały obniżenie liczby uczniów i stopniowe zamykanie kolejnych szkół polskich. Zaprzestały one ostatecznie nauki na przełomie 1948/49 roku.

 

Życie religijne
 

Polscy duchowni zorganizowali szybko życie religijne. W Maczkowie mieściła się największa parafia dipisowska Kościoła rzymsko-katolickiego. Pracowało w niej czterech polskich księży katolickich (zwykle w innych parafiach pracował tylko jeden duchowny). Podzielili między siebie zadania. Dwóch z nich było odpowiedzialnych za regularne organizowanie mszy św. i innych nabożeństw czy udzielanie sakramentów świętych. Trzeci prowadził zajęcia z religii w szkołach dipisowskich i kierował szkółką niedzielną. Natomiast czwarty zajmował się sprawami opiekuńczymi, wsparciem duchowym ludzi tak nieraz przez los ciężko doświadczonymi. 

 

Praca
 

Jednym z największych problemów dipisów był brak zatrudnienia. Nie mogli oni jej podjąć w niemieckich przedsiębiorstwach. Pracę mogli znaleźć jedynie w obozach dipisowskich, czy w sojuszniczych siłach zbrojnych. Nie zawsze było to możliwe.

Większość osób nadających się do pracy wykonywała ją w obozach. Były to różne zajęcia, od zadań w administracji po wywóz śmieci (w Emslandzie średnio jedynie 10-15% osób znalazło zajęcie w jednostkach sił sojuszniczych). 

Inną formą zajęcia dipisów była organizacja kursów szkoleniowych czy dokształcających, które wspierały władze okupacyjne i opiekuńcze. Uczono się przede wszystkim przyszłego zawodu. W Maczkowie działało także 7 warsztatów, były to m.in. krawiecki, zabawkarski i zegarmistrzowski. Dużym zainteresowaniem cieszyła się praca w warsztacie samochodowym. Można tam było zdobyć dodatkowo prawo jazdy. Produkty wytwarzane w warsztatach rzeczy służyły za niewielką opłatą całej społeczności dipisowskiej. 

Podjęcie pozadomowej aktywności, nawet w formie udziału w kursach, pozwalało odpocząć psychicznie, przygotować się do samodzielnego życia po opuszczeniu miasta. Jak pokazują statystyki, wielu mieszkańcom Maczkowa nie udawało się znaleźć pracy. Według danych z marca 1947 roku w Maczkowie mieszkały 4443 osoby, z tego 2876 była zdolna do pracy. Z nich 896 osób znalazło zatrudnienie, pozostałe 1980 osób było bezrobotne (stanowiło to 68,8%).

W 1947 roku zmieniła się polityka zatrudnienia dipisów. Władze okupacyjne zdecydowały się na zatrudnianie ich w gospodarce niemieckiej. W ten sposób chciały zmniejszyć wysokość obciążeń i skalę swej odpowiedzialności za los tych ludzi. Dipisi jednak z dużymi oporami godzili się na nową politykę. Mieli bowiem zarabiać w niemieckich markach, których nie mogli zamieniać na walutę obcą. Poza tym nie wolno im było kupować wartościowych przedmiotów, a w razie repatriacji nie mogli wywozić pieniędzy. Część z tych osób zatrudniono na dwa lata w jednostkach Brytyjskiej Armii Renu. 

 

Służba zdrowia
 

Już w kwietniu 1945 roku władze okupacyjne przekazały na potrzeby Polaków szpital w Haren ze 100 łóżkami; pracowało w nim pięciu polskich lekarzy i siedem pielęgniarek (dyżury pielęgniarskie pełniły także niemieckie zakonnice). 

W mieście przebywało wiele osób chorych. Lata pobytu w obozach, poniewierki i ciężkiej pracy odbiły się na ich zdrowiu. Wiele z nich było wycieńczonych, wymagało szybkiej pomocy lekarskiej lub ambulatoryjnej. Wielu borykało się także z problemami psychicznymi. W pierwszych tygodniach wolności odnotowano wiele zgonów. 

Dużą uwagę przykładano do zachowania czystości, by nie dopuścić do wybuchu epidemii (masowe stosowanie proszku DDT). Wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciwko tyfusowi, ospie i dyfterytowi. 

Wbrew krążącym pogłoskom nie odnotowano wśród dipisów nadmiernego rozpowszechnienia chorób wenerycznych. Między wrześniem 1945 roku a lutym 1946 roku w szpitalu w Maczkowie leczono 980 pacjentów, tylko w 16 przypadkach stwierdzono chorobę weneryczną (na ogólną liczbę 4800 mieszkańców).

 

Wezwanie do powrotu
 

Nowym władzom w Polsce zależało na szerokiej repatriacji wojennych wychodźców. Agitacji towarzyszyły próby politycznej indoktrynacji i rozbijania polskich środowisk kształtujących się na Zachodzie. Sytuacja polityczna w kraju, zmiana granic i związana z nią utrata domów powodowały, że wielu Polaków do tych wezwań podchodziło zresztą bardzo nieufnie. Decydowali się oni swój powrót najpierw odłożyć, by po jakimś czasie całkiem z niego zrezygnować. Po uznaniu przez Wlk. Brytanię rządu w Warszawie latem 1945 r., coraz częściej alianci zachodni próbowali wywierać pewien nacisk na Polaków, by wracali do kraju. Masy uchodźców stanowiły bowiem nie tylko problem polityczny, ale i ekonomiczny. Na tym tle dochodziło do sporów także w środowisku polskim. Zdawano sobie sprawę z potrzeb zrujnowanego kraju, tęskniono za rodzinami, z drugiej jednak strony rządy komunistów, jak i polityka Stanisława Mikołajczyka, byłego premiera rządu na uchodźstwie, a obecnie wicepremiera w Warszawie, nie znajdowały powszechnej akceptacji. Polacy musieli jednak podporządkować się ogólnym zmianom w polityce wobec okupowanych Niemiec. W następnych latach większość z polskich mieszkańców Maczkowa skorzystała z możliwości dalszej emigracji. 

 

Powrót niemieckich mieszkańców
 

Od jesieni 1946 roku polskie wojsko zaczęło opuszczać Haren. We wrześniu 1947 roku brytyjskie władze okupacyjne przekazały administrację miasta w ręce niemieckie. 6 września 1947 roku oddano dla niemieckich mieszkańców 163 z 514 domów. W następnych miesiącach coraz więcej Polaków wyjeżdżało z miasta. Ostatnia polska rodzina opuściła Maczków w sierpniu 1948 roku. 10 września 1948 roku przywrócono niemiecką nazwę Haren.

Po powrocie do swych domów, niemieccy mieszkańcy utyskiwali na zniszczenia i braki w wyposażeniu mieszkań. Straty oszacowano na ok. 8 milionów DM. Wypłaciła je już powołana w 1949 r. RFN. 

Część Polaków dotąd mieszkających w Haren pozostała w RFN. Inni wybrali dalszą emigrację. Głównymi miejscami osiedlenia były Australia, Kanada, Palestyna / Izrael, USA. 

 

Pamięć
 

Po przejęciu miasta z rąk polskich, mieszkańcy Haren długo nie mogli zapomnieć o tym rozdziale historii. Pobyt Polaków, ta dziwna w oczach Niemców okupacja, był często negatywnie wspominany. Mówiono „Zabrzmi to może jak bajka, że zakończył się okres plagi / Es klingt wie eine Sage, dass es aus ist mit der Plage“, albo „Boże uchroń nasze Haren / przed nowymi hordami Polaków“ / „Gott schütze unser Haren / vor neuen Polenscharen“ (Reiss, s. 33-34).

Niewielu mieszkańców stać było na szerszą refleksję. Okres nazistowski szybko wyparto z pamięci, nie pamiętano (lub nie chciano pamiętać) o obozach koncentracyjnych czy jenieckich i ich więźniach, wykorzystywaniu w domowych gospodarstwach setek zagranicznych robotników przymusowych. To szczególne podejście do pamięci wzmacniał fakt, że na terenie Emslandu praktycznie nie toczyły się znaczące działania wojenne, o tragedii podbijanych i okupowanych państw słuchano niechętnie, dla przeciętnego mieszkańca wojna toczyła się gdzieś „obok“. 

W odczuciu wielu mieszkańców pojawienie się rzeszy dipisów po II wojnie światowej, konieczność opuszczenia domów i mieszkań, było postrzegane jako właściwy początek wojny. Z tego okresu pochodzą wszystkie negatywne uprzedzenia wobec tej grupy osób. Przypisywano im najgorsze cechy, oskarżano o kradzież, gwałty czy rabunek. Badania naukowe w latach 90. XX wieku nie potwierdziły trwania tych uprzedzeń. Pokazały jednak, jak łatwo było w pierwszych latach po 1945 roku łatwo uwierzyć w plotkę, kolportować nieprawdziwe informacje.

Z przestrzeni miejskiej zaczęto usuwać wszystkie polskie ślady. Zniknęły polskie tablice informacyjne, przywrócono dawne nazwy ulic, zamalowano napisy, O polskim epizodzie w dziejach miasta nie informowała żadna tablica pamiątkowa.

Dopiero początek lat 90. XX wieku zmienił nieco tą sytuację. Miasto nad Ems odwiedzili jego przejściowi polscy mieszkańcy. Rozmowy z Niemcami były z początku trudne, jednak zbiegiem czasu pokonano i tą przeszkodę. 

 

Dzisiaj obywatele Haren na ogół nie mają wątpliwości, że Polacy, ofiary wojny, trafili do Emslandu nie z własnego wyboru, a zostali zmuszeni przez historyczne okoliczności. Od kilku lat organizowane są spotkania ze świadkami wydarzeń. Ważną rolę pełni tu miejscowe liceum (niemiecka nazwa: Gymnasium), którego uczniowie postanowili bliżej poznać ten fragment dziejów ich miasta. Historią polskiej enklawy zainteresowały się media. Powstały filmy dokumentalne, ukazały się artykuły w prasie ogólnoniemieckiej. Konsulat RP w Hamburgu oraz lokalne władze objął opieką polskie groby. Wkrótce ma powstać centrum dokumentacji polskiego epizodu w powojennych dziejach miasta. 

Można odnieść wrażenie, że historia Maczkowa stała się częścią powojennych dziejów Haren. Planowane centrum może wkrótce się stać ważną instytucją kulturalną inicjującą badania i podtrzymującą pamięć o Polakach i ich losach w tej części Niemiec. 

 

Krzysztof Ruchniewicz, maj 2018 r.

 

 

Wykorzystałem m.in.:

Jan Rydel, „Polska okupacja" w północno-zachodnich Niemczech 1945-1948. Nieznany rozdział stosunków polsko-niemieckich, Kraków 2000 (deutsche Übersetzung: Die polnische Besatzung im Emsland 1945-1948, Osnabrück 2003) 

Andreas Lemberg, Wyzwoleni, ale nie wolni. Polskie miasto w okupowanych Niemczech, Warszawa 2006

Anne Reis, „Als Haren Maczków hieß“, w: Frühjahrsschule 2010: Spurensuche. Polnische Kriegsgefangene und Kriegsmigranten in Nordwestdeutschland, hrsg. von Joanna Rzepa, Chemnitz, 2014, s. 33-34 (http://www.qucosa.de/fileadmin/data/qucosa/documents/15662/Rzepa_Spurensuche.pdf)

 

Porta Polonica:

http://www.porta-polonica.de/de/Atlas-der-Erinnerungsorte/aleksandra-sekowska-ola-vom-warschauer-aufstand-1944-nach-maczkow-der-ems

http://www.porta-polonica.de/de/Atlas-der-Erinnerungsorte/abiturzeugnis-von-aleksandra-diermajer-aus-maczkow-der-ems

http://www.porta-polonica.de/de/Atlas-der-Erinnerungsorte/jozef-szajna-maczkow

http://www.porta-polonica.de/de/Atlas-der-Erinnerungsorte/jozef-szajna-portrait-von-stefan-sekowski

http://www.porta-polonica.de/de/Atlas-der-Erinnerungsorte/tadeusz-nowakowski#body-place

http://www.porta-polonica.de/de/Atlas-der-Erinnerungsorte/das-manuskript-polonaise-allerheiligen-von-tadeusz-nowakowski

http://www.porta-polonica.de/de/Atlas-der-Erinnerungsorte/norbert-gawronski-von-maczkow-der-ems-die-welt

Album Aleksandry Sękowskiej