Karin Stanek. Dziewczyna z gitarą
Mediathek Sorted
Głód wiedzy
Mimo sławy Karin nie zapomina o swym pragnieniu zdobycia wykształcenia. Zapisuje się do VIII klasy liceum korespondencyjnego w Szczecinie. Już po krótkim czasie okazuje się, że priorytet musi mieć piosenkarski egzamin weryfikacyjny przed państwową komisją. Miał się składać z części teoretycznej i praktycznej. Karin zawiesza na rok naukę w liceum, a na występy zabiera odtąd torbę książek z dziedziny muzyki.
„To był okres, kiedy koniecznie dążono do zlikwidowania big-beatu. Uważano, że wpływa on na młodzież demoralizująco i w żadnym wypadku nie powinno się go rozpowszechniać. Zdawałam więc sobie sprawę, w jaki sposób będę traktowana na egzaminie. Gdybym oblała, nie miałabym prawa śpiewać w Polsce zawodowo – a więc koniec z moimi planami”[5] - wspominała Karin Stanek po latach.
Egzamin zdała. Ponieważ nie miała matury, musiała go powtórzyć po dwóch latach. Otrzymała dyplom piosenkarki. Oznaczało to także wzrost jej gaży. Za koncert mogła odtąd oczekiwać 350 zł.
W 1969 r. Karin wspina się jeszcze wyżej – otrzymuje grupę „A” i ma prawo do gaży w wysokości 500 zł za koncert. Stanie się to źródłem konfliktu z „Czerwono-Czarnymi”, w wyniku czego odejdzie z zespołu. Po otrzymaniu dyplomu piosenkarki Karin przez cztery lata równolegle do kariery muzycznej i 30-40 koncertów w miesiącu kontynuuje naukę w liceum korespondencyjnym. Każdą wolną chwilę na trasie wykorzystuje na naukę i pisanie prac szkolnych. W wolne dni jeździ do Szczecina na korpetycje. Olbrzymią trudnością jest koordynacja terminów egzaminów z koncertami. Zdarza się, że wieczorem gra koncert gdzieś w Polsce, a potem noc spędza w pociągu w drodze na egzamin szkolny. Podobna sytuacja zaistnieje także podczas egzaminów maturalnych. Zespół będzie odbywał wówczas tournée po ZSRR. Karin uda się wywalczyć specjalne zezwolenie w ambasadzie PRL, aby udać się do Szczecina na egzaminy. Wymarzoną maturę zda pomyślnie.
Ameryka
Pod koniec 1966 roku Karin nareszcie może wyjechać z Czerwono-Czarnymi na występy w Stanach Zjednoczonych. Ponownie zapraszał Jan Wojewódka. Kierownik zespołu musiał podpisać zobowiązanie, że Karin Stanek wróci do Polski. Tym razem impresario amerykański był stanowczy i zapraszał zespół jedynie z solistką Karin Stanek. Poza tym w delegacji znajdzie się szereg innych sław polskiej piosenki, jak Anna German, Kasia Sobczyk, Ewa Demarczyk. Po długiej podróży statkiem Batory pierwszy koncert odbywa się w Bostonie w New England Hall. Karin śpiewa m.in. piosenkę „Tato, kup mi dżinsy”. Tutejsza publiczność jest rozentuzjazmowana, a dodatkowym efektem tej piosenki są liczne prezenty od Amerykanów, którzy dowiedziawszy się, co oznacza tekst, przysyłają jako żart pakunki z dżinsami. Po koncercie „Polish Stars Parade” w słynnej Carnegie Hall w Nowym Jorku do Karin Stanek podchodzi sama Marta Eggerth, mówiąc „Masz, dziecko, szansę zrobienia światowej kariery, pamiętaj o tym.” W czasie tego tournée Stanek otrzymuje szereg propozycji kontraktów w USA i Kanadzie oraz współpracy z amerykańskimi zespołami. Konsekwentnie jednak odmawia. Przed koncertem w Chicago wytwórnia Syrena Record Company z USA wydaje w olbrzymim nakładzie longplay, który fani teraz podsuwają jej do podpisu. Uzna to za największy prezent. Podczas długiego pobytu w Stanach niektórzy fani stają się bliższymi przyjaciółmi, a nawet zadurzają się w Karin. Padają aż dwie propozycje małżeństwa, ale piosenkarka pozostaje konsekwentna. Wraca do Polski - do matki i rodzeństwa, do swoich fanów.
Kariera solowa
Rozstanie z Czerwono-Czarnymi jest jednym z kolejnych punktów zwrotnych w karierze Karin Stanek. Odważna decyzja, zważywszy, że koledzy z zespołu skomponowali dotychczas większość jej piosenek. Wspólnie nagrali dwa albumy: „Czerwono-Czarni” oraz „17 000 000”. Latem 1969 roku podczas festiwalu w Międzyzdrojach dają się wyczuć zgrzyty między Karin a zespołem. Muzycy oburzają się, że po decyzji ministerstwa o przyznaniu klasy „A” Karin miałaby mieć teraz wśród nich najwyższa stawkę. Wokalistka po siedmiu latach wspólnej pracy opuszcza Czerwono-Czarnych. Ostatni koncert grają 3 sierpnia 1969 r. w Świnoujściu.
Na początku nowej drogi Karin nawiązuje współpracę z czeskim zespołem The Samuels. Opracowują nowy program i grają wiele koncertów, ale z czeskimi muzykami nie mają, niestety, odpowiednich kontaktów w polskiej telewizji. Od marca 1970 roku Karin Stanek decyduje się na karierę solową, bez własnego zespołu. Postanawia zająć się sama sprawami organizacyjnymi. Bez odpowiedniego wsparcia w ciasnym światku ówczesnego show businessu było to niezwykle ryzykowne. Już wkrótce Karin boleśnie się o tym przekona. Przez prasę w Polsce przetoczy się fala prześmiewczych artykułów. Dziś określono by je po prostu hejtem. Kiedy w tym czasie Stanek zwraca się do Polskich Nagrań z prośbą o umożliwienie realizacji płyty, otrzymuje odpowiedź, że proponowane utwory nie są żadną rewelacją. Na szczęście los stawia na drodze Karin menadżerkę Annę Kryszkiewicz – oddaną jej do ostatnich dni.
[5] Anna Kryszkiewicz, s. 91