Helena Bohle-Szacki. Moda – sztuka – pamięć
Mediathek Sorted
Interview mit Helena Bohle-Szacki, 2005
Pamięć
Helena Bohle-Szacki uczestniczyła wprawdzie w dużym projekcie rozmów z ocalałymi[20], udzielała wywiadów i wielokrotnie występowała publicznie, jednak w roli ofiary nigdy nie postrzegała elementu budującego jej tożsamość. Zachowała zadziwiający dystans wobec własnych przeżyć i szczególne poczucie humoru, nigdy zaś nie epatowała potwornością doświadczeń. Przez dziesięciolecia nie odczuwała potrzeby, może i brakowało jej sił, by podzielić się z otoczeniem dramatyczną przeszłością. Nigdy jej nie ukrywała, jednak nie uczyniła z niej wiodącego tematu, punktu ciężkości swej egzystencji. Zmieniało się to stopniowo z biegiem lat. Świadomie przyjęła rolę świadka historii dopiero wówczas, gdy poważnie osłabiony wzrok (następstwo pobytu w obozie) nie pozwolił jej pracować artystycznie. Najważniejszą jednak motywacją było poczucie obowiązku wobec nieżyjących już ofiar, a także wobec następnych pokoleń.
Los ten określiła dwudziestowieczna historia Polski i Europy. Udziałem urodzonej w 1928 roku w Białymstoku Heleny, której ojciec był niemieckiego, matka zaś żydowskiego pochodzenia, były dramatyczne doświadczenia czasu wojny: zagrożenie, strach i poczucie utraty. Matka musiała się ukrywać, ojciec z desperacką odwagą pomagał uciekinierom z białystockiego getta, żydowska siostra przyrodnia została zatrzymana na ulicy i zamordowana. Ona sama, aresztowana wiosną 1944 roku, po kilku tygodniach więzienia deportowana została do obozu koncentracyjnego Ravensbrück, potem zaś wraz z transportem innych kobiet dotarła do Helmbrechts w Górnej Frankonii, gdzie utworzono obóz podległy KL Flossenbürg. Głód i przemoc, poniżenie i odczłowieczenie należały do codzienności obozowego świata. Możliwości wewnętrznego ocalenia i stawiania oporu było niewiele, a trzeba było do nich odwagi i siły. Helena odnalazła je w przyjaźni, ale również w drzemiącym w niej talencie rysowniczki. W niewielkim obozie, stworzonym wyłącznie z myślą o sile roboczej dla lokalnej fabryki zbrojeniowej, zaczęła wykonywać niewielkie rysunki. Były to przede wszystkim wizerunki świętych, wyidealizowane, piękne twarze, które udręczonym współwięźniarkom miały przynieść cień pociechy i nadziei (il. 25). Dla niej samej był to przypuszczalnie pierwszy impuls do późniejszej twórczości.
Po koszmarnym marszu śmierci pod koniec wojny, więźniarki zostały wyzwolone, a 17-letniej, wychudzonej i skrajnie wyczerpanej Helenie nie bez trudności udało się powrócić do Polski. Dom w Białymstoku już nie istniał, rodzina odbudowywała egzystencję od zera w Łodzi. Walcząc z rozlicznymi chorobami, Helena zdołała jednak podjąć i zakończyć studia grafiki. Tylko raz zajęła się światem obozów na płaszczyźnie artystycznej, tworząc kilka prac odnoszących się do opowiadań Tadeusza Borowskiego. (il. 26, 27) „Jej rysunki wykonane węglem na kartonie nigdy nie zostały wykorzystane, reprezentują jednak interesujący, odrębny od reszty twórczości styl. Pozbawieni indywidualnych twarzy, bezimienni i odczłowieczeni więźniowie nakreśleni zostali niepokojącą, rozedrganą konturową kreską. [...] To chaotyczne nawarstwianie się obrazów i wspomnień, które budzą niewyobrażalną trwogę”[21], pisze Katarzyna Siwerska. Po tym epizodzie obozowe doświadczenia przez dziesięciolecia nie były już dla niej tematem – ani w sztuce, ani w życiu.
Jej późna, pełna refleksji narracja pamięci stawiała sobie za cel wskazanie na nieludzki charakter nazistowskiego systemu obozowego. Mówiła: „Dzisiaj mogę powiedzieć – dobrze, że to przeżyłam. Wszystko było na granicy życia i śmierci, ale żyję. Paru rzeczy mnie to nauczyło. Wiem z całą pewnością, że nie wolno człowieka stawiać w ekstremalnych sytuacjach. Udało mi się przeżyć uczciwie, ale widziałam też, jak załamywali się wspaniali ludzie. To była perfidia tej obozowej konstrukcji. Nierzadko ludzie mieli jeden wybór: albo świństwo, albo śmierć. I wtedy niewielu decydowało się na śmierć. Ale to nie była ich wina, to system niszczył człowieka. Obóz zmuszał do decyzji, które były nieludzkie”[22].
W jej pamięci zapisało się również głębokie poczucie inności – od dzieciństwa począwszy, kiedy to nie przynależała do katolickiej większości uczniowskiej wspólnoty, aż do życia na obczyźnie. Może właśnie dlatego była tak bezwarunkowo otwarta na każdą inność, zaś jej dom stał się refugium dla emigrantów, artystów i nieprzystosowanych wszelkich narodowości. Choć jednoznacznie przypisywała się do kultury polskiej, odrzucała wszelakie narodowe etykietki.
Swego rodzaju pomost między pamięcią i sztuką Heleny Bohle-Szackiej tworzy wydany przez nią niewielki tomik rysunków i tekstów „Ślady, cienie”. Notatkowe zapisy towarzyszące obrazom umożliwiają wgląd w mentalny świat artystki. Odnotowuje: „W środku nocy budzę się mokra od potu, przerażona, budzi mnie mój krzyk, patrzę w ciemność i wsłuchuję się w skrzypienia starego domu, tak bardzo zarazem pragnąc, by duchy ożyły”[23]. Parę stron dalej czytamy: „Tęsknię za spokojem, który nie będzie formą rezygnacji”[24]. Stan ten stał się z pewnością jej udziałem.
Znaczenia Heleny Bohle-Szackiej nie można zredukować do jednej dziedziny jej działalności, wręcz odwrotnie – zasadza się ono na wielowarstwowej kompleksowości jej życia. Helena, zwana Lilką, właśnie w taki sposób żyje nadal w pamięci ludzi, którzy ją znali, i w taki sposób powinna przetrwać w przyszłości: jako niezwykła, afirmująca życie kobieta, której los naznaczyła historia, moda i sztuka. Trzeba przy tym mocno podkreślić zasadniczy rys jej osobowości – miała w sobie rzadki talent, który pozwalał jej obdarowywać innych swym ludzkim ciepłem, życzliwością, uwagą i wreszcie czynną gotowością do pomocy.
Ewa Czerwiakowski, maj 2018 r.
Tutaj jest dostępny artykuł o Helenie Bohle-Szackiej w Atlasie miejsc pamięci.
[20] W ramach międzynarodowego projektu dokumentacji losów byłych robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych pod kierownictwem Alexandra von Plato przeprowadzono blisko 600 rozmów w 26 krajach. Materiał ten trafił do archiwum internetowego, w którym dostępna jest również rozmowa z Heleną Bohle-Szacki; zob.: https://zwangsarbeit-archiv.de/archiv
[21] Katarzyna Siwerska, op. cit.
[22] W rozmowie z autorką, Berlin, 31 stycznia 1999.
[23] Helena Bohle-Szacki, Ślady, cienie. Rysunki i zapiski. Berlin 2003.
[24] Ibidem.