Karin Stanek. Dziewczyna z gitarą
Mediathek Sorted
Dzieciństwo i młodość
Trudno o życiorys bardziej naznaczony przez trudne, powojenne warunki. Karin Stanek urodziła się 18 sierpnia 1943 r. w Bytomiu w rodzinie górniczej jako trzecie z sześciorga rodzeństwa. Matka samotnie wychowywała dzieci, w domu panowała bieda. Karin już jako młoda dziewczyna przejmuje szereg domowych obowiązków. Mimo, że bardzo lubi książki i naukę, czas wolny wypełnia jej gotowanie, pranie i sprzątanie. Warunki w domu nie pozwalają na kontynuację nauki. Karin musi przerwać szkołę po szóstej klasie siedmioletniej szkoły podstawowej. Dziewczyna zatrudnia się jako goniec w Przedsiębiorstwie Robót Górniczych w Bytomiu. Finansowo wspiera matkę, a ponadto zapisuje się do szkoły wieczorowej.
Pierwszą gitarę otrzymuje w prezencie od matki i to ona pokaże jej pierwsze chwyty. Młoda Karin tkwi w zachwycie do tego instrumentu, odkąd ujrzała gitarę w rękach odwiedzającego ich wujka. Prędko okaże się, że dziewczyna jest wyjątkowo utalentowanym muzycznym samoukiem. Wkrótce doskonali swą grę na prywatnych lekcjach. Nawiązuje nowe znajomości z kolegami muzykami, z klubami młodzieżowymi i domami kultury. Intuicja podpowiada jej, że gitara i charakterystyczny wokal to pasujące do niej środki artystycznego wyrazu. Z gitarą w dłoni już na początku swej kariery Karin sprawia wrażenie wolnej od tremy i jakichkolwiek kompleksów. Prędko łapie grunt pod nogami w młodzieżowym, muzycznym światku Górnego Śląska. Wkrótce ludzie kojarzą małą Karin, szalejącą z gitarą na scenie. Grywa w klubach w Bytomiu, Szombierkach, Miechowicach, w kopalni Bobrek, na akademiach czy wieczorkach tanecznych. W repertuarze ma modne szlagiery. W końcu odważy się i potajemnie da koncert dla kolegów w miejscu swej pracy, a następnie także oficjalnie w Ministerstwie Energetyki i Górnictwa w Katowicach.
Urodzona performerka
Scena magnetycznie oddziaływuje na Karin Stanek. Pociąga ją możliwość interakcji z publicznością, z czego już od początku skwapliwie korzysta. Swój wizerunek sceniczny zbuduje zawierzając intuicji. A może po prostu wizualnie Karin na scenie pozostaje nadal taką jaką jest w rzeczywistości. Przez pierwsze lata zaplata długie, ciemne włosy w dwa warkocze. Później warkocze zastąpią kity, związane aksamitką, a potem rozpuszczona burza włosów z grzywką. Występuje właściwie bez makijażu, prawie zawsze w spodniach. Skromna dziewczyna, z którą rówieśniczki z powodzeniem mogą się utożsamiać. Jednocześnie dziewczyna wyemancypowana, samodzielna, śpiewająca o tym, czym pragnęło żyć jej pokolenie – o spontaniczności i niezależności.
Z powodu trudnej sytuacji materialnej Karin nie ukończy nigdy regularnej szkoły muzycznej. Dla niej jako muzycznej outsiderki jedną z realnych dróg do kariery wokalnej i muzycznej był udział w konkursach, na których poszukiwano młodych talentów. Z takiej możliwości Karin Stanek skorzysta, kiedy w marcu 1961 roku Polskie Radio w Katowicach przeprowadza ogólnopolski konkurs na polską piosenkę. Najpierw musiała użyć siły perswazji, aby w ogóle dopuszczono ją do udziału. Konkurs był od 18 lat, a ona nie dość, że młodsza, to wyglądała zaledwie na kilkunastolatkę. Swym występem, śpiewając „Dianę” a potem „Tutti frutti” podbija zarówno jury, jak i publiczność. Przechodzi do następnego etapu, w którym każdy uczestnik ma zaśpiewać tą samą, nostalgiczną piosenkę pt. „Śnimy się sobie co noc”. Karin wiedząc, że to utwór nie w jej stylu, w ostatniej chwili wycofuje się z konkursu.
Następna okazja pojawi się w 1962 r., kiedy Czerwono-Czarni ogłoszą poszukiwania młodych talentów. Do udziału w eliminacjach na Śląsku namówi Karin jej chłopak. Występ w konkursie w Zabrzu i potem w Krakowie okazuje się strzałem w dziesiątkę. Swej biografistce i menadżerce Annie Kryszkiewicz Karin Stanek opowie po latach:
„Jedynym akompaniamentem był fortepian. Ale ja przecież miałam swoją gitarę, której widok - nota bene – wywołał uśmiech na twarzach szanownych członków komisji. Patrzyli z ubawieniem na kwiaty, gwiazdy i zdjęcia Presleya i Tommy'ego Steele'a. Gitara zastąpiła mi zespół, w solówce zrobiłam z niej nawet perkusję. Śpiewałam oczywiście „Hullę tutullę”. Zapomniałam, że jestem w spódnicy, tańczyłam i szalałam jak w spodniach.”[1]
[1] Anna Kryszkiewicz: Karin Stanek. Autostopem z malowaną lalą. Warszawa 2015, s. 35
Czerwono-Czarni
Już po kilku dniach listonosz przynosi kontrakt na miesięczny udział w koncertach Czerwono-Czarnych, sygnowany przez Estradę Szczecińską. Miesięczne honorarium miało wynosić 2 tysiące zł, czyli ponad trzykrotnie więcej aniżeli Karin zarabiała dotychczas, a kontrakt miał być przedłużany. W marcu stawia się z walizką w Sopocie. Karin od czasu konkursu w Krakowie w 1962 r. stała się młodzieżowym idolem w Polsce. Jak podkreślano kilka lat później w prasie, była pierwszą i przez długi czas jedyną w Polsce piosenkarką młodzieżową z własnym, oryginalnym stylem. Przyjazd do Czerwono-Czarnych w Sopocie był pierwszym w życiu samotnym wyjazdem Karin. Prędko łapie świetny kontakt z muzykami. Poważnie traktuje rady doświadczonych kolegów, jak chociażby sugestie o konieczności pozbycia się jej śląskiego akcentu. „Koledzy pomagali mi również w opanowaniu prawidłowej dykcji, czasem podpowiadali zmianę w interpretacji. Nie czułam się już samotna”[2], stwierdzi. Jednocześnie dla wielu fanów to jej charakterstyczny, śląski akcent oraz „r”, którego długo nie potrafiła wymówić właśnie stanowią o jej uroku. A także niebywała żywiołowość. Na koncerty z Karin nie można zdobyć biletu, tak bardzo jest teraz popularna. Publiczność szaleje, a po koncertach oblega garderobę. Kontrakt zostaje przedłużony. Zarobkami Karin skrzętnie dzieli się z matką, nadal pozostając skromną i oszczedną dziewczyną. Trasa z Czerwono-Czarnymi wiedzie przez Warszawę, województwo gdańskie, poznańskie, wrocławskie i lubelskie. Z każdym dniem Karin Stanek coraz bardziej staje się czołową postacią polskiego big-beatu.
Na fali sławy
W czerwcu 1962 r. jej zdjęcie ukazuje się na okładce „Przekroju”. Sypią się wywiady i publikacje we wszystkich znaczących tytułach prasowych w Polsce. Wielkim przebojem Karin staje się „Jimmy Joe”. Obok śpiewanego przez nią „Tutti frutti” utwór ten często jest emitowany w Polskim Radio. Kiedy Karin w 1962 r. występuje na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie, jest już gwiazdą. Rozentuzjazmowana publiczność porywa ją ze sceny i na rękach niesie przez miasto do hotelu. Z festiwalu przywozi zaproszenie na Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie. Była najmłodszą uczestniczką II edycji sopockiego festiwalu i jego sekretną gwiazdą. Po jej „Malowanej lali” owacje nie ustają. Karin nie otrzyma jednak nagrody na festiwalu. Self-made-gwiazda big-beatu musi zadowolić się dyplomem honorowym i udziałem w koncercie laureatów. Po raz pierwszy wówczas występuje w telewizji. Po festiwalu prasa donosi: „Sex-kapiszon jedzie do Helsinek”.
Karin Stanek rzeczywiście otrzymała zaproszenie na Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów w Helsinkach. Bierze udział w obozie przygotowawczym, ale do jej wyjazdu jednak nie dojdzie. W kieszeni miała już paszport, kiedy z Pagartu przyszło pismo, że Karin Stanek nie pojedzie jednak z grupą do Helsinek. Wkrótce po jednej z prób podejdzie do niej nieznajomy mężczyzna ze służb i zażąda zwrotu paszportu. Nie udzieli informacji o przyczynie wycofania udziału Karin Stanek w festiwalu. Młoda piosenkarka jeszcze nie wie, że w przyszłości spadnie na nią cała seria odmów wyjazdów zagranicznych. Niewykluczone, że przyczyną był fakt zamieszkiwania w Niemczech Zachodnich babci oraz siostry Karin. Prośbę o wyjazd na stałe ze względu na niemieckie pochodzenie złożyła wówczas także rodzina pozostała w Bytomiu. Można spekulować, czy przyczyną wycofania Karin Stanek jako reprezentantki polskiej młodzieży było nie pasujące do ówczesnej oficjalnej narracji niemieckie pochodzenie młodej gwiazdy, czy też może brak wykształcenia i potencjalnie tzw. „zły przykład”z tego tytułu.
Pod koniec 1962 roku pada dla Karin kolejna oferta wyjazdu zagranicę. Znany impresario ze Stanów Zjednoczonych, Jan Wojewódka, zapraszał na tournée w USA. Wyjazd był właściwie już umówiony, ale i tym razem przychodzi dla Karin negatywna odpowiedź z Pagartu. Do tego typu odmów i braku dla niej nagród na festiwalach Karin zaczęła się przyzwyczajać. Podobnie jak do swej ciągle rosnącej popularności.
Więcej szczęścia Karin Stanek ma na I Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1963 r. Występuje tu z dwiema piosenkami napisanymi specjalnie dla niej, m.in. śpiewając utwór pt. „Chłopiec z gitarą”, której tekst wspaniale do niej pasuje. Publiczność szaleje, a Karin Stanek otrzymuje wyróżnienie jury. W tym samym roku „atomowa Kaśka” jedzie jako widz na festiwal w Sopocie, gdzie wypatrzy ją dyrektor znanego paryskiego music-hallu Olympia, Bruno Cocquatrix. Niestety - i tym razem Karin nie otrzyma od władz pozwolenia na wyjazd. Do Paryża pojadą inni. Karin natomiast odbędzie trasę po polskich miastach, a na II Festiwalu w Opolu wykona swe kolejne przeboje „Jedziemy autostopem”, „Karolinkę” oraz „Motor i ja”. Piosenka „Jedziemy autostopem” otrzyma nagrodę specjalną, Karin dostanie wyróżnienie.
Tournée w bratnich krajach
Po festiwalach w Sopocie i Opolu Pagart wysyła Karin Stanek na tournée, tyle że w obozie krajów socjalistycznych. Tournée po NRD jest bardzo udane. Młodzi Niemcy oszaleli na punkcie dynamicznych piosenek Karin. Oprócz swoich własnych hitów, śpiewa tu na koncertach po angielsku „Dynamit” Brendy Lee.
„Miałam wiele programów telewizyjnych, występowałam między innymi w Rostocku, Magdeburgu, Lipsku, Berlinie, Suhl, Dreźnie. W programach śpiewałam przeważnie polskie piosenki z tekstami niemieckimi, czasem Niemcy przesyłali taśmę i tekst ich piosenki do opracowania, a ja uczyłam się wtedy z taśmy i jechałam na program[3]”, będzie wspominać.
W NRD w 1965 roku Karin Stanek wystąpi na swym jedynym zagranicznym festiwalu – na IV Międzynarodowym Festiwalu Krajów Nadbałtyckich w Rostocku. Znajdzie się w trójce jego laureatów. Wcześniej, w 1964 roku wokalistka odbyła pełne sukcesu tournée po Czechosłowacji.
„Lubiłam występować przed widownią czeską, która była spontaniczna i bardzo żywo reagowała na każde zaproszenie do wspólnej zabawy. Aby sprawić jej przyjemność na drugie tournée przygotowałam „Jedziemy autostopem” z czeskim tekstem. Brawa oczywiście posypały się natychmiast, kiedy tylko usłyszeli pierwsze słowa w ich języku”[4], opowiadała biografistce i menadżerce Annie Kryszkiewicz.
W 1968 r. z Czerwono-Czarnymi udaje się w trasę koncertową po ZSRR. Rosjanom szczególnie przypada do gustu jej piosenka „Walentyna twist”.
[2] Anna Kryszkiewicz, s. 47
[3] Anna Kryszkiewicz, s. 115
[4] Anna Kryszkiewicz, s. 128
Głód wiedzy
Mimo sławy Karin nie zapomina o swym pragnieniu zdobycia wykształcenia. Zapisuje się do VIII klasy liceum korespondencyjnego w Szczecinie. Już po krótkim czasie okazuje się, że priorytet musi mieć piosenkarski egzamin weryfikacyjny przed państwową komisją. Miał się składać z części teoretycznej i praktycznej. Karin zawiesza na rok naukę w liceum, a na występy zabiera odtąd torbę książek z dziedziny muzyki.
„To był okres, kiedy koniecznie dążono do zlikwidowania big-beatu. Uważano, że wpływa on na młodzież demoralizująco i w żadnym wypadku nie powinno się go rozpowszechniać. Zdawałam więc sobie sprawę, w jaki sposób będę traktowana na egzaminie. Gdybym oblała, nie miałabym prawa śpiewać w Polsce zawodowo – a więc koniec z moimi planami”[5] - wspominała Karin Stanek po latach.
Egzamin zdała. Ponieważ nie miała matury, musiała go powtórzyć po dwóch latach. Otrzymała dyplom piosenkarki. Oznaczało to także wzrost jej gaży. Za koncert mogła odtąd oczekiwać 350 zł.
W 1969 r. Karin wspina się jeszcze wyżej – otrzymuje grupę „A” i ma prawo do gaży w wysokości 500 zł za koncert. Stanie się to źródłem konfliktu z „Czerwono-Czarnymi”, w wyniku czego odejdzie z zespołu. Po otrzymaniu dyplomu piosenkarki Karin przez cztery lata równolegle do kariery muzycznej i 30-40 koncertów w miesiącu kontynuuje naukę w liceum korespondencyjnym. Każdą wolną chwilę na trasie wykorzystuje na naukę i pisanie prac szkolnych. W wolne dni jeździ do Szczecina na korpetycje. Olbrzymią trudnością jest koordynacja terminów egzaminów z koncertami. Zdarza się, że wieczorem gra koncert gdzieś w Polsce, a potem noc spędza w pociągu w drodze na egzamin szkolny. Podobna sytuacja zaistnieje także podczas egzaminów maturalnych. Zespół będzie odbywał wówczas tournée po ZSRR. Karin uda się wywalczyć specjalne zezwolenie w ambasadzie PRL, aby udać się do Szczecina na egzaminy. Wymarzoną maturę zda pomyślnie.
Ameryka
Pod koniec 1966 roku Karin nareszcie może wyjechać z Czerwono-Czarnymi na występy w Stanach Zjednoczonych. Ponownie zapraszał Jan Wojewódka. Kierownik zespołu musiał podpisać zobowiązanie, że Karin Stanek wróci do Polski. Tym razem impresario amerykański był stanowczy i zapraszał zespół jedynie z solistką Karin Stanek. Poza tym w delegacji znajdzie się szereg innych sław polskiej piosenki, jak Anna German, Kasia Sobczyk, Ewa Demarczyk. Po długiej podróży statkiem Batory pierwszy koncert odbywa się w Bostonie w New England Hall. Karin śpiewa m.in. piosenkę „Tato, kup mi dżinsy”. Tutejsza publiczność jest rozentuzjazmowana, a dodatkowym efektem tej piosenki są liczne prezenty od Amerykanów, którzy dowiedziawszy się, co oznacza tekst, przysyłają jako żart pakunki z dżinsami. Po koncercie „Polish Stars Parade” w słynnej Carnegie Hall w Nowym Jorku do Karin Stanek podchodzi sama Marta Eggerth, mówiąc „Masz, dziecko, szansę zrobienia światowej kariery, pamiętaj o tym.” W czasie tego tournée Stanek otrzymuje szereg propozycji kontraktów w USA i Kanadzie oraz współpracy z amerykańskimi zespołami. Konsekwentnie jednak odmawia. Przed koncertem w Chicago wytwórnia Syrena Record Company z USA wydaje w olbrzymim nakładzie longplay, który fani teraz podsuwają jej do podpisu. Uzna to za największy prezent. Podczas długiego pobytu w Stanach niektórzy fani stają się bliższymi przyjaciółmi, a nawet zadurzają się w Karin. Padają aż dwie propozycje małżeństwa, ale piosenkarka pozostaje konsekwentna. Wraca do Polski - do matki i rodzeństwa, do swoich fanów.
Kariera solowa
Rozstanie z Czerwono-Czarnymi jest jednym z kolejnych punktów zwrotnych w karierze Karin Stanek. Odważna decyzja, zważywszy, że koledzy z zespołu skomponowali dotychczas większość jej piosenek. Wspólnie nagrali dwa albumy: „Czerwono-Czarni” oraz „17 000 000”. Latem 1969 roku podczas festiwalu w Międzyzdrojach dają się wyczuć zgrzyty między Karin a zespołem. Muzycy oburzają się, że po decyzji ministerstwa o przyznaniu klasy „A” Karin miałaby mieć teraz wśród nich najwyższa stawkę. Wokalistka po siedmiu latach wspólnej pracy opuszcza Czerwono-Czarnych. Ostatni koncert grają 3 sierpnia 1969 r. w Świnoujściu.
Na początku nowej drogi Karin nawiązuje współpracę z czeskim zespołem The Samuels. Opracowują nowy program i grają wiele koncertów, ale z czeskimi muzykami nie mają, niestety, odpowiednich kontaktów w polskiej telewizji. Od marca 1970 roku Karin Stanek decyduje się na karierę solową, bez własnego zespołu. Postanawia zająć się sama sprawami organizacyjnymi. Bez odpowiedniego wsparcia w ciasnym światku ówczesnego show businessu było to niezwykle ryzykowne. Już wkrótce Karin boleśnie się o tym przekona. Przez prasę w Polsce przetoczy się fala prześmiewczych artykułów. Dziś określono by je po prostu hejtem. Kiedy w tym czasie Stanek zwraca się do Polskich Nagrań z prośbą o umożliwienie realizacji płyty, otrzymuje odpowiedź, że proponowane utwory nie są żadną rewelacją. Na szczęście los stawia na drodze Karin menadżerkę Annę Kryszkiewicz – oddaną jej do ostatnich dni.
[5] Anna Kryszkiewicz, s. 91
Krótki Come back
Kiedy Karin w 1974 r. wróci z długiego tournée po ZSRR, dzięki staraniom swej menadżerki otrzyma propozycję wzięcia udziału z zespołem Schemat w I Polskich Targach Estradowych w Łodzi. Dodatkowo Annie Kryszkiewicz udaje się po raz pierwszy od dłuższego czasu załatwić dla swej podopiecznej nagrania w Radiu Poznań. Karin nagrywa cztery nowe utwory, ale zostaną one puszczone potem w radio tylko kilka razy. Nieciekawie też przebiega udział Karin w Targach. Termin jej występu wyznaczono na samym początku wieczoru, kiedy publiczność zazwyczaj szuka jeszcze swoich miejsc. O interakcji i feedbacku z sali nie może być w takich warunkach mowy. Drugi jej koncert wyznaczono natomiast na krótko przed północą, kiedy z kolei o udział młodzieżowej publiczności mogło być trudno. Podobnie niefortunnie potoczy się dla wokalistki udział w festiwalu w Opolu w 1974 r. Sama Stanek oceniała swój występ jako bardzo udany i entuzjastycznie oklaskiwany. Jest potem zaskoczona, że został on wycięty z transmisji telewizyjnej, a recenzje w prasie były nieżyczliwe.
„Jedyna dobra recenzja z festiwalu ukazała się w NRD. Po powrocie z Opola postanowiłam stanowczo, że to mój ostatni występ na imprezie tego typu. Nie było sensu się wysilać. Za moją pracę spotykały mnie tylko przykrości. Po co?”[6]
Artystka koncentruje się odtąd na występach poza krajem. W roku 1975 da aż 110 zagranicznych koncertów. Na rok 1976 zaproponowano jej w Dreźnie nawet 120 koncertów. Jednakże tuż przed podjęciem współpracy z organizatorem w NRD okaże się, że nie ma odpowiedzi z Pagartu. Całoroczne koncerty w NRD przepadną.
Zachód Europy i USA
W grudniu 1976 r. Karin Stanek gra koncerty w Wiedniu, gdzie zostaje dobrze przyjęta. Pobyt w Wiedniu to też okazja do spotkania z matką, która przjeżdża z RFN, dokąd przesiedliła się z Polski. Karin opisze to spotkanie jako traumatyczne. Matka usilnie namawiała Karin do pozostania na Zachodzie i dołączenia do rodziny w RFN. Wokalistka jednak była przekonana, że jej miejsce jest w Polsce, gdyż może się spełniać muzycznie. Rzeczywiście, po powrocie do kraju coś jakby drgnęło. Karin Stanek zostaje zaproszona do nagrań w stacji TV Wrocław. Ożywiają się także kontakty w Berlinie Wschodnim. W marcu 1976 r. tamtejsze radio zaprasza Karin do niemieckojęzycznego nagrania dwóch jej własnych kompozycji. Piosenki wkrótce idą w eter. Nad siecią kontaktów na Zachodzie nieustannie czuwa menadżerka Anna. Karin Stanek ponownie zostaje zaproszona do Wiednia. Tam z lotniska jedzie wprost do studia nagraniowego. Wyniki sesji są pełnym sukcesem, podobnie jak sam koncert w Wiedniu.
„Impresario, który mnie zaprosił na koncert, był szefem agencji artystycznej. Trafiłam więc wreszcie na właściwego człowieka. Poza tym był znanym kompozytorem. Podpisał ze mną umowę, a jego agencja podjęła się organizowania koncertów oraz nagrywania płyt. Pierwszą płytę miałam nagrać jesienią”[7], opowie Karin w swej biografii.
Już kilka dni później impresario posyła wokalistkę na występy do Frankfurtu nad Menem, gdzie tamtejszy menadżer proponuje nagranie płyty. Także podczas tego pobytu w Wiedniu do Karin przyjeżdża matka z Niemiec, aby przekonywać córkę do pozostania na Zachodzie. Karin jednak jak zwykle wróci do Polski. Czeka tam na nią kontrakt na wyjazd na koncerty do Chicago, który uda się potwierdzić w Pagarcie. Jesienią 1976 r. - po 10 latach - Karin Stanek znowu występuje w Ameryce. Przedłuża tam swój pobyt i przez 7 miesięcy koncertuje w Chicago i w New Jersey. Tuż przed wyjazdem zostaje zaproszona do telewizji amerykańskiej, gdzie w programie „Joe Franklin Show” prezentuje swą piosenkę „Czekoladowy krem”. Po emitowanym w całej Ameryce nagraniu sypią się propozycje z klubow amerykańskich, do Karin zgłaszają się amerykańscy show-mani. Konsekwentnie odmawia. Przecież ma niebawem we Frankfurcie umówione nagrania do płyty. „To był chyba jeden z największych błędów, które popełniłam w mojej pracy. Jak mogłam zrezygnować z takich propozycji? Zrozumiałam to dopiero po latach”[8], podsumuje w biografii.
Emigracja do Niemiec
Przesiedlenie Karin Stanek do Niemiec przebiegało dwuetapowo. Najpierw po powrocie w 1976 r. ze Stanów po prostu tu przebywa. Sporo w Niemczech dzieje się w jej sprawach zawodowych. W Niemczech, w Kolonii, mieszka wówczas jej menadżerka Anna Kryszkiewicz, która dokłada starań, aby kariera Karin Stanek nabrała tu nowego rozpędu. Status pobytowy nie odcina Karin od Polski. Swobodnie mogłaby stawić się tam na każde ewentualne zaproszenie do koncertowania. Dopiero po kilku latach i zaostrzeniu sytuacji politycznej w Polsce Karin Stanek złoży podanie o status przesiedleńca. Jako Spätaussiedlerin dostanie niemieckie dokumenty, otrzyma możliwość kształcenia się oraz niezbędną pomoc państwa.
Tymczasem wcześniej, po powrocie ze Stanów w 1976 r. na lotnisku we Frankfurcie Karin Stanek jest witana jak gwiazda. Od razu nagrywa się z nią 45-minutowy film, piosenkarka występuje w dwóch dyskotekach. Karin nagrywa dla Phonogram dwie piosenki na płytę, w tym własną kompozycję w wersji niemieckiej pt. „Proszę, nie płacz już”. Niemiecka prasa porównuje Karin Stanek do Elvisa Presleya, dla niektórych dziennikarzy jet polską Rock-Lady. Nadal odnajdują ją telefonicznie impresario ze Stanów z propozycjami koncertów. W międzyczasie do Karin i jej menadżerki dociera wiadomość o olbrzymiej dysproporcji pomiędzy wynagrodzeniami Karin jako wokalistki, a tym co otrzymuje za jej występy niemiecki impresario. Utknęła też w martwym punkcie obiecywana przez niego płyta. Karin wycofuje się z kontraktu.
Udaje się teraz na koncerty do Lyonu we Francji. Także tam odnosi pełen sukces. Francuscy dziennikarze porównują Karin Stanek do Janis Joplin. Kiedy jednak po kilku koncertach pada propozycja miesięcznego kontraktu w znanym klubie w Lyonie, Karin odmawia. Wzywają ją obowiązki w Niemczech - była umówiona na nagranie 12 piosenek na płytę. Rzeczywiście niebawem - po trzech dniach nagrań i tygodniu oczekiwania - Karin dostanie do ręki kasetę oraz małą płytę. Z tytułowym utworem wokalistka występuje potem kilkukrotnie w niemieckiej telewizji, m.in. w popularnym programie „Disco” telewizji publicznej ZDF obok Udo Jürgensa. Na radiowej i dyskotekowej liście przebojów dość długo wytrwa na dobrej pozycji. Swe relacje z Polską Karin Stanek utrzymuje za pośrednictwem menadżerki. Boi się, że przyjazd do kraju mógłby odciąć jej powrót do Niemiec. W tych czasach paszporty były deponowane w urzędzie i wydawane obywatelom na okres podróży jedynie po pozytywnym rozpatrzeniu podania. W Niemczech w latach 1976 – 1981 Karin rokrocznie przedłuża swe pozwolenie na pobyt.
Sporo w tym czasie gra, ale nie jest tu oczywiście tak rozpoznawalna jak w Polsce. Kiedy nadchodzi propozycja nagrania płyty w języku angielskim, przystaje na nowy wizerunek. Jej pseudonim sceniczny w Niemczech to odtąd Baby Gun, a potem Cory Gun.
Zmienia swój wygląd sceniczny na bardziej wyrafinowany, dyskotekowo- rockandrolowy. Zmierzwione włosy i obcisły, skórzany kostium. Karin Stanek vs. Cory Gun prezentuje swą płytę „Let's have a party” w kilku programach telewizyjnych, a tytułowa piosenka na wiele tygodni trafia na radiowe i dyskotekowe listy przebojów. Spory sukces jak na artystkę niedawno przybyłą zza żelaznej kurtyny. Stanek czyni w tym czasie jeszcze jeden, zdecydowany krok. Wysyła swe kompozycje do Hollywood na Amerykański Festiwal Autorów i Kompozytorów. W 1978 r. jej kompozycja „Wierny wiatr” otrzymuje tam III miejsce, a w 1979 r. piosenka ”Proszę, nie płacz już” dostaje czwartą nagrodę.
[6] Anna Kryszkiewicz, s. 211
[7] Anna Kryszkiewicz, s. 218
[8] Anna Kryszkiewicz, s. 228
Przesiedlenie do Niemiec
Na wystąpienie przez Karin Stanek o obywatelstwo niemieckie wpłynęło kilka okoliczności. W grudniu 1981 r. wprowadzono w Polsce stan wojenny. Dotknęło to bardzo menadżerkę Annę Kryszkiewicz, która wcześniej co miesiąc odwiedzała w Polsce chorą matkę. Kiedy w styczniu 1982 r. Anna otrzymuje wiadomość o śmierci matki, bezzwłocznie jedzie z Niemiec do rodzinnej Łodzi, gdzie utknie. Karin nieco wcześniej pod auspicjami Anny nagrała nową płytę „Tell me”, ale teraz promocja bez nadzoru menadżerki legła w gruzach. Cory Gun musiała odwołać występy i wyjazdy. Nie mogąc grać, artystka pozostaje praktycznie bez środków do życia. W końcu Karin zdecydowała się wystąpić o status przesiedleńca. Z Kolonii udaje się do matki w Wolfenbüttel koło Hanoweru. Zaraz po rejestracji w urzędach rozpoczyna naukę na kursie językowym. Wprawdzie Anna wróciła po kilku miesiącach z Polski do Niemiec, jednakże nowe obowiązki znacznie teraz ograniczały Karin. Podejmuje z menadżerką decyzję o zawieszeniu na jakiś czas działalności muzycznej. Wkrótce jednak Karin poznaje niemieckiego muzyka Manfreda. Występy w bliższej okolicy organizuje teraz on, a Anna ogarnia kontakty z telewizją. Ponownie Karin Stanek przyjmuje zaproszenie na kilka miesięcy koncertów w Chicago w USA, następnie koncertuje też na statkach rejsowych. Zdecydowanie jednak odmówi, kiedy zgłosiwszy się do agencji artystycznej w Niemczech, dostanie propozycję grania w zwykłych restauracjach do kotleta.
W tej sytuacji zawsze chłonna wiedzy Karin decyduje się na podjęcie studium informatycznego. Na przełomie lat 80-tych i 90-tych była to zupełnie nowa ścieżka zawodowa. Szkołę kończy, odbywa też praktykę, ale nowego zawodu nigdy nie będzie wykonywać. Karin Stanek nie miała w Niemczech szczęścia w życiu prywatnym. Kilkuletni związek z żonatym mężczyzną przerwie pod presją rodziny. W Wolfenbüttel będzie mieszkać sama w trzypokojowym mieszkaniu, urządzonym nieco z amerykańska białymi meblami i pastelowymi gadżetami.
Dopisując niemiecki rozdział swej biografii Karin Stanek stwierdzi:
„Minęło wiele lat spędzonych w Niemczech. Bywało różnie, nie zawsze życie miałam łatwe, musiałam się zmienić, wielokrotnie pójść na kompromis, z czegoś zrezygnować. Takie jest życie na obczyźnie i z tym się pogodziłam. Gdzieś na dnie mojego ja odzywa się nutka żalu. Żalu za czymś, co się utraciło. Bo wprawdzie nie jest mi tutaj źle, ale jestem mimo wszystko obca. To nie jest mój dom.”[9]
Powroty do Polski
Upłynie 15 lat od wyjazdu Karin Stanek w 1976 r. z Polski, zanim artystka zdecyduje się ponownie wystąpić przed polską publicznością. Po1989 r., kiedy zmienił się w Polsce ustrój, przyjazd w rodzinne strony dla takich osób jak Karin Stanek nie wiąże się już z jakimkolwiek ryzykiem. W 1991 r. Stanek przyjmuje zaproszenie od Franciszka Walickiego i Bałtyckiej Agencji Artystycznej „BART” do udziału w koncercie „To tylko rock and roll – trzy dekady rocka w Polsce”. Wydarzenie odbywa się 5 i 6 lipca 1991 r. w Operze Leśnej w Sopocie. Jest to dla Karin pierwszy po 15 latach przyjazd do kraju. Z Niemiec zabiera ze sobą matkę. Towarzyszy jej także menadżerka Anna Kryszkiewicz z partnerem. Po latach Karin spotyka starych kolegów, próby przed koncertem odbywają się w zażyłej atmosferze. Mimo profesjonalizmu trema przed koncertem będzie olbrzymia. I kiedy w końcu staje w Sopocie na scenie, musi najpierw opanować olbrzymie wzruszenie. Łzy spływają jej po twarzy jak grochy. Płacze też publiczność. Po kilku minutach Karin zaczyna grać. Jej „Jimmy Joe” urzeka wszystkich. Koncert Karin Stanek jest energetyczny jak za dawnych czasów, a widownia słucha jak zahipnotyzowana. Ostatni bis przynosi owacje na stojąco. Tym razem prasa będzie niezwykle przychylna. „Największym zaskoczeniem był występ Karin Stanek... Jej żywiołowość i oryginalny sposób poruszania się wzbudziły zachwyt na widowni. Pełna energii i temperamentu niczym nastolatka, stworzyła krótki, acz wspaniały show, udowadniając, że ciągle jest tą samą „atomową” Karin”[10], donosi „Głos Wybrzeża”.
Po tym koncercie Karin ponownie przyjmie propozycję z Chicago, gdzie będzie śpiewać przez 6 miesięcy na przełomie 1991 i 1992 r. Trasa wiedzie z Chicago, przez New Jersey, Nowy Jork, Toronto i kończy się w Sarasocie na Florydzie.
W 1992 r. artystka znowu wystąpi na deskach Opery Leśnej w Sopocie, w koncercie z okazji 30-lecia swego debiutu. Na scenie jest prawdziwym wulkanem energii. Od tego momentu daje od czasu do czasu koncerty w Polsce. Prawie zawsze podróż odbywa samochodem z menadżerką Anną. Równolegle wokalistka powróci w Niemczech do śpiewania jako Cory Gun, w językach niemieckim i angielskim. Znamienne, że nie sprawia jednak na swej menadżerce wrażenia szczęśliwej, kiedy wracają z koncertów do miasteczka Wolfenbüttel, do codziennego życia Karin w Niemczech z dala od świata show-businessu.
35-lecie pracy artystycznej Karin Stanek obchodzi w rodzinnym Bytomiu, koncertem zainspirowanym przez oddanego jej talentowi od kilkudziesięciu lat fana Stefana Papierowskiego. Razem z działającym na Śląsku rockowo-bluesowym zespołem Gang Olsena Karin daje energetyczny koncert na scenie Śląskiego Teatru Tańca, obecnie Bytomkiego Centrum Kultury. Telewizja Katowice z okazji jubileuszu nagrywa film dokumentalny pt. „Tato, kup mi polskie dżinsy”. W Bytomiu Karin Stanek ponownie zagra już rok później, w 1998 r. na scenie w Parku Miejskim. Z Gangiem Olsena wokalistka da koncert także z okazji jubileuszu 750-lecia Bytomia w 2004 r.
Przed polską publicznością Karin Stanek wystąpi w Sylwestra 2000, śpiewając na placu Piłsudskiego w Warszawie obok wielu gwiazd. W 2003 roku menadżerka Anna Kryszkiewicz wraca z Niemiec na stałe do Polski. Nie będzie mogła już zabierać i odwozić Karin po koncertach samochodem do domu. Takie wyprawy z instrumentem i bagażem stają się dla Karin bardzo uciążliwe. Otrzymuje wiele zaproszeń z Polski, ale już z nich nie korzysta. Ostatni raz wystąpi w Polsce w Szczecinie w 2005 roku.
Od 2007 roku Karin Stanek zaczęła podupadać na zdrowiu. Przestaje przyjmować zaproszenia, jeszcze bardziej wycofuje się z życia. Najintensywniejszy kontakt ma w tym czasie z matką, mieszkającą kilka ulic dalej. W 2011 r. Karin trafia do szpitala z ostrym zapaleniem płuc. Jej osłabiony niedawno przebytymi chorobami organizm nie potrafi się bronić. Karin Stanek umiera 15 lutego 2011 r. o godzinie siódmej rano. Zostaje pochowana 19 lutego na cmentarzu katolickim w Wolfenbüttel.
[9] Anna Kryszkiewicz, s. 236
[10] W: „Głos Wybrzeża”, 8. lipca 1991
Dowody pamięci
Anna Kryszkiewicz – niestrudzona menadżerka Karin Stanek – oraz wierni fani wokalistki dbają o pamięć „królowej polskiego big-beatu”. Szczególny wkład ma Stefan Papierowski, z którym Karin Stanek się przyjaźniła, wielokrotnie spotykała i korespondowała, nazywając swym „największym i najwierniejszym fanem w Polsce”. To Stefanowi Papierowskiemu podarowała szereg pamiątek osobistych, także swą gitarę oraz stroje sceniczne. Jego zdaniem mogą one w przyszłości stać się fundamentem stałej wystawy lub izby pamięci poświęconej Karin Stanek. Tymczasem jako „najwierniejszy z fanów” urządza wystawy okresowe, udziela wywiadów i odwiedza szkoły na Śląsku, aby opowiadać młodzieży o determinacji i talencie Karin Stanek.
Aktorka i wokalistka Arleta wraz z zespołem Acoustic Warsaw Band w różnych miejscach Polski z sukcesem prezentuje koncert oparty na największych przebojach Karin Stanek. Ponadto Anna Kryszkiewicz opracowała i wydała album Karin Stanek, składający się z trzech płyt CD. Imieniem Karin Stanek nazwano plac przed Bytomskim Centrum Kultury. Ustawiono tam też tablicę pamiatkową poświęconą artystce.
Liga Kobiet Nieobojętnych z Bytomia przez dwa lata społecznie zbierała fundusze i w 2013 roku – na 70. rocznicę urodzin Karin Stanek – Przed Bytomskim Centrum Kultury odsłonięto rzeźbę Jacka Wichrowskiego dedykowaną charyzmatycznej wokalistce ze Śląska.
Już w 2011 r., tuż po śmierci artystki, Anna Kryszkiewicz w Alei Gwiazd w Opolu odsłoniła gwiazdę Karin Stanek. Natomiast w Szczecinie, gdzie wokalistka w 1962 r. została laureatką I Festiwalu Młodych Talentów, Stefan Papierowski odsłonił w 2010 r. w Alei Gwiazd w willi Sorrento gwiazdę z autografem Karin Stanek.
Alina Moś-Kerger – katowicka reżyserka – w 2013 r. stworzyła poruszający monodram poświęcony Karin Stanek. W rolę wokalistki wcieliła się aktorka Agnieszka Wajs. O oprawę muzyczną zadbał znany na Śląsku muzyk Piotr Górka.
Anna Kryszkiewicz upamiętniła swą przyjaciółkę i gwiazdę, z którą współpracowała przez 40 lat, książką biograficzną pt. „Karin Stanek. Autostopem z malowaną lalą”. Książka była publikowana w odcinkach w 1991 r. na łamach prasy, a w 2015 r. w poszerzonej wersji ukazała się w wydawnictwie Edipresse w Warszawie. Ponadto Anna Kryszkiewicz prowadzi stronę internetową poświęconą przyjaciółce: karin-stanek.hpage.eu. Natomiast Stefan Papierowski na facebooku administruje grupę KARIN STANEK oraz regularnie zamieszcza w internecie na kanale youtube materiały dotyczące wokalistki.
Joanna de Vincenz, lipiec 2022 r.
Tekst powstał w oparciu o ksiażkę Anny Kryszkiewicz pt. „Karin Stanek. Autostopem z malowaną lalą”. Warszawa 2015
Autorka serdecznie dziękuje Pani Annie Kryszkiewicz i Panu Stefanowi Papierowskiemu za konsultacje oraz udostępnienie zdjęć z własnych archiwów.
Dyskografia
1962 – Karin Stanek, Czerwono-Czarni (P, Muza SP-323)
1962 – Karin Stanek, Czerwono-Czarni (Muza N-0209)
1963 – Karin Stanek, Czerwono-Czarni (EP, Pronit N 0257)
1963 – Karin Stanek, Czerwono-Czarni (EP, Pronit N-0289)
1964 – Karin Stanek, Czerwono-Czarni (Muza N-0303)
1966 – Czerwono-Czarni (LP, Muza SXL-0352)
1966 – Karin Stanek – Malowana lala (Syrena Rekord Company USA, LPS-1004)
1967 – Czerwono-Czarni, 17.000.000 (LP, Muza XL-0458)
1979 – Karin Stnek – Ich mag dich so wie du bist (TopSound, S-9001, Niemcy)
1979 – Karin Stanek – Das geballte Temperament mit der unerhörten Stimme (TopSound, Top-368, Niemcy)
1981 – CORY GUN – Let's have a party (Monopole, S-1931, Niemcy)
1982 – BLACKBIRD – Don't play that game with me (Alladin, A-1966, Niemcy)
1982 – BLACKBIRD – Tell me (lladin, A-2770, Niemcy)
1985 – Karin Stanek – Tango Gitano (Tonpress, S-203 A)
1985 – Karin Stanek – Hey Schnucki (Tonprss, S-202)
1992 – Karin Stanek – Greatest Hits (Digiton, DIG-112)
1999 – Karin Stanek – Malowana lala, Galeria Polskiej Piosenki (Yesterday 83098812-2)
2002 – Karin Stanek – Jedziemy autostopem, Zlota Kolekcja (Pomaton EMI 7243 5 39120 2 4)
2005 – Karin Stanek- SEX (NPR Records 09940, Niemcy)
2009 – Karin Stanek – Dziewczyna z gitarą (Muza, Polskie Nagrania PNCD-1275)
2011 – Karin Stanek – Autostopem z malowaną lalą 3 CD (Agencja Artystyczna MTJ, CD-90201)
Dodatkowe informacje w sieci:
https://karin-stanek.hpage.com/index.html
https://www.youtube.com/results?search_query=karin+stanek