Madame Szymanowska i Goethe – tląca się miłość?
Po tym, kiedy od 1785 do1820 roku Goethe (zdj. nr 6-8) dwanaście razy był na kuracji w Karlsbadzie, raz w Karkonoszach i raz w Cieplicach (cz. Teplice)[21], trzy lata pod rząd spędzał miesiące letnie w Marienbadzie. Podczas pierwszego pobytu (od 29 lipca 1821 r.) zajął kwaterę w reprezentacyjnym „Brösigke’sches Haus”. Hotel dysponujący stu pokojami na trzech piętrach (zdj. nr 9) prowadziła Amalia von Levetzow wraz z rodzicami, małżonkami Brösigke. Goethe i von Levetzow spotkali się pierwszy raz w 1806 roku w Karlsbadzie i właśnie ta „obyta w świecie i miła” kobieta była między innymi inspiracją do napisania alegorycznego dramatu „Pandora” (1808). Po rozwodzie z pierwszym mężem i po stracie drugiego, który zginął w bitwie pod Waterloo, von Levetzow przeznaczyła resztę swojego majątku na stworzenie razem z rodzicami hotelu w Marienbadzie dla znakomitych gości, w którym też razem z rodziną mieszkała. Kiedy rodzinie zaczęło brakować kapitału, do akcji wkroczył wysokiej rangi austriacki urzędnik państwowy Franz von Klebelsberg zu Thumburg, który już niebawem stał się kochankiem Amalii, a później jej mężem. Von Klebelsberg został prawnym właścicielem hotelu i dał mu także nową nazwę – „Palais Klebelsberg” („Pałac Klebelsberga”)[22].
Goethe został od razu zaakceptowany przez rodzinę Brösigków. Jego żona, Christiane z domu Vulpius, zmarła w 1816 roku, z kolei wiosną 1821 roku sam ciężko zachorował i po krótkim czasie, w wieku 72 lat zaczął odczuwać głęboką sympatię do Ulrike (zdj. nr 10), najstarszej z trzech córek Amalii von Levetzow. Siedemnastolatka, która właśnie wróciła z dziewczęcego internatu w Strasburgu, początkowo widziała w tym jej dotąd nieznanym poecie i weimarskim ministrze jedynie przemiłego starszego pana, którego nieustająca sympatia jej po prostu pochlebiała. Lato 1822 roku Goethe spędził w kręgu rodziny Brösigków, co sprawiło, że zapałał jeszcze większym uczuciem do Ulrike von Levetzow. Towarzyszył jej podczas spacerów i wycieczek, tańczył z nią na balach i obsypywał ją prezentami. Ona zaś, jak czytamy u Gersdorf, „darzyła Goethego dziewczęcą sympatią, miłością osiemnastolatki okazywaną mężczyźnie, który rozpieszcza ją jak ojciec”[23].
W sierpniu 1823 roku – Goethe mieszkał wtedy w zajeździe Zur Goldenen Traube (Pod Złotym Gronem), podczas gdy jego Pan i Władca, wielki książę Saksonii–Weimaru–Eisenach Karol August, wraz ze świtą zatrzymał się w pałacu hrabiego Klebelsberga[24] – miłość Goethego do Ulrike przerodziła się w taką obsesję, że już tylko oświadczyny mogły być zbawienne. O rękę córki poprosił panią von Levetzow w imieniu Goethego sam wielki książę. Perspektywa tego nierównego związku wywołała spore poruszenie w kręgach wyższych sfer od Bawarii, przez Turyngię i Prusy, Marienbad, Karlsbad aż po Wiedeń, a szczególnie mocno zaniepokoiła syna Goethego Augusta i jego żonę Ottilie w Weimarze. Ulrike, która później i aż do starości zapewniała, że „to nie był żaden romans”, przekazała za pośrednictwem matki, że nie wyobraża sobie związku z mieszkającym w Weimarze wspólnie z synem i synową Goethem, a poza tym nie zniosłaby rozłąki ze swoją własną rodziną[25].
Goethe nie chciał pogodzić się z pokrzyżowaniem jego planu poślubienia Ulrike i łudził się jeszcze nadzieją na inny obrót sprawy, aczkolwiek jednocześnie spotykał się z kobietami, które w początkowej fazie jego sercowych rozterek wydawały mu się równie atrakcyjne, co pomocne. W tym czasie przybyła z Berlina do Marienbadu 23-letnia Lili Parthey, wnuczka berlińskiego pisarza i wydawcy Friedricha Nicolaia, uczennica Zeltera, zaznajomiona z rodziną Mendelssohnów oraz z księciem Radziwiłłem, który do lat 30-tych XIX w. tworzył muzykę do „Fausta”. Przybywszy na miejsce, Lili przekazała Goethemu pozdrowienia i buziaka od Zeltera i z miejsca się w nim zakochała, podczas gdy Goethe inicjatorce ich spotkania, księżnej Paulinie żagańskiej [niem. Pauline von Hohenzollern], wyznał, że ta nieomal miłosna schadzka mogła zakończyć się „bardzo źle i niebezpiecznie”[26]. Z kolei w wierszu zadedykowanym Marii Szymanowskiej skierował do pianistki słowa „Szczęście melodii i miłość mi dałaś”, które może już wtedy pozwoliły jej domyślić się, że Goethe darzył miłością jeszcze inną kobietę[27].
[21] Por. J. Urzidil, Goethe in Böhmen (1932/1962), Zürich, München 1981, s. 13-134.
[22] D. von Gersdorff, Goethes späte Liebe..., s. 11-13 oraz 20 i nast.
[23] Tamże, s. 36.
[24] Lista gości kąpielowych... (patrz PDF nr 1), nr 362-365, 2 lipca 1823 r.
[25] D. von Gersdorff, Goethes späte Liebe..., s. 64-68.
[26] Tamże, s. 51-53.
[27] „Und wenn sie [Szymanowska], wie keinem Zweifel unterliegt, wusste, was sich mit Goethe damals zutrug, dann begriff sie auch, wem diese die Macht der Töne verherrlichende Tränenseligkeit im eigentlichsten galt. »Wer beschwichtigt beklommnes Herz dich, das zu viel verloren?«” [„I jeśli ona (Szymanowska) wiedziała, czemu wątpić nie należy, co się wtenczas działo z Goethem, to rozumiała też, kogo tak na prawdę dotyczyła rzewność duszy wysławiającej moc dźwięków i melodii. »Gdzież ukojenie dla serca, co już znużone jest męką?«”] (J. Urzidil, Goethe in Böhmen..., s. 170).