Paderewski w Breslau
Podobnie jak dziesięć lat wcześniej wrocławskiego koncertu nie przeoczył korespondent „Dziennika Poznańskiego”- „Sobotni występ wielkiego ziomka naszego Paderewskiego był tryumfem dla sztuki imienia polskiego. Wielką salę w „Concerthauzie” publiczność szczelnie zajęła. Wchodzącego na estradę artystę powitano salwą oklasków, które potęgowały się w miarę odegranych utworów Bacha, Beethovena, Schumanna, Chopina, Liszta oraz ”Nocturno” własnej kompozycji. Podobnego zapału publiczności nigdy jeszcze tu nie zauważono. Paderewskiego wywoływano kilkadziesiąt razy. Rozentuzyazmowana publiczność uprosiła go do odegrania aż czterech numerów nadprogramowo, a wśród nich, wskutek głośno objawionego życzenia „Menuetta”, utworu artysty, który nieomal w każdym domu muzykalnym tu usłyszeć można”.[30]
Tak jak przed laty w Londynie tak i teraz na Śląsku Paderewski wzbudzał zainteresowanie swą oryginalną aparycją. ”Nie był piękny w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale z układu rysów emanowała harmonia, którą zebrani chłonęli, jak gdyby spotkali się z od dawna upragnioną doskonałością i pięknem”.[31]
Podczas drugiego pobytu we Wrocławiu Paderewskiego sportretował profesor tutejszej Szkoły Sztuki i Przemysłu Artystycznego – Max Wislicenus (1861 – 1957).[32] Podkreślić trzeba, że w 1901 r. Wislicenus uwieczniał megagwiazdę ówczesnej pianistyki, genialnego wirtuoza i charyzmatycznego artystę.
Popiersie Paderewskiego w prawym profilu (wym.40 x 40 cm) namalowane zostało na ciemnoszarym tle. Wyraźnymi pociągnięciami pędzla i przy pomocy padającego z lewej strony światła malarz wydobył plastykę głowy. W kolorystyce twarzy dominują róże , a włosy i wąsy zaznaczono plamami mocnych oranżów i rdzawych brązów.
Z pewnością malując Paderewskiego Wislicenus, podobnie jak cytowany wyżej Harold Bauer, pozostawał zarówno pod wrażeniem oryginalnej urody Paderewskiego jak i jego urzekającej osobowości.