Bolesław Zawalicz-Mowiński
Równolegle pełnił nadal funkcję prezesa Oddziału SPK. Wiele spraw realizował przy współudziale personelu Oddziału SPK. Na kolejnym zebraniu Rady ZPU w 1952 r. decyzją delegatów został wybrany ponownie prezesem organizacji. Udało mu się stworzyć organizację prorządową, która sprzyjała polityce władz polskich w Londynie - pisał Tadeusz Kobylański. Wyrazem wielkiego zapału i rozwijania działalności ZPU była jego działalność terenowa. Wizytował struktury okręgowe oraz Ogniska, zainicjował tzw. spotkania Höxterskie, które były formalnymi posiedzeniami członków zarządu głównego. Nie był więc typem człowieka zasiedziałego przytłoczonego funkcją prezesa. Rzutki, dynamiczny, pełny werwy i dążący przez cały czas nie tylko do rozwoju organizacyjnego ale przede wszystkim do objęcia opieką wszystkich polskich uchodźców.
W 1952 r. zdecydował się po raz drugi ożenić z młodsza od siebie Ingeborg Swartz (lub Schwartz). Ślub odbył się w Brighton a tydzień później w Dillingen na terenie Alzacji-Lotaryngii (Francja) na świat przyszedł jego syn Stefan. Założenie i powiększenie rodziny implikowało daleko idące plany. Niestety od 1953 r. jego zaangażowanie w ZPU zaczęło maleć a z czasem zupełnie wygasło. Podczas kolejnego walnego zjazdu SPK w Niemczech Zawalicz-Mowiński po raz trzeci został delegatem na IV Światowy Zjazd SPK w Wielkiej Brytanii i po raz siódmy prezesem zarządu głównego tej organizacji. W międzyczasie niezależnie od pełnionych funkcji w latach 1951-1954 nadzorował działalność wywiadowczą por. Wincentego Broniwój-Orlińskiego (1913-2006), który na terenie kraju stworzył sieć wywiadowczą nadzorowaną przez amerykanów a później francuzów. Wraz z aresztowaniem członków siatki Orliński ujawnił organom bezpieczeństwa PRL rolę jaką pełnił w niej Zawalicz-Mowiński. Wynika z nich również, że Zawalicz-Mowiński był w tamtym czasie delegatem „Zawiązku Sztabu Głównego” na terenie zachodnich stref okupacyjnych Niemiec, który powstał na gruzach Oddziału II/VI Sztabu Głównego. Jest więc pewne, że w okresie gdy pełnił funkcję w zarządach SPK i ZPU był równolegle zaangażowany w tzw. wywiad emigracyjny.
Od początku 1954 r. Zawalicz-Mowiński nie przebywał już na terenie RFN. Mimo, iż formalnie pełnił nadal obowiązki prezesa dwóch organizacji w obydwu przypadkach reprezentowali go zastępcy. Z czasem pojawiły się również pytania o przyczynę takiego zwrotu w jego życiu. W drugiej połowie 1954 r. wysłał do członków Rady ZPU jeden z ostatnich listów w którym opisał swoją powojenną aktywność w SPK i ZPU ale nie wyjaśniał dlaczego opuścił Zachodnie Niemcy. Jest więc prawdopodobne, że dekonspiracja przed komunistyczną bezpieką znacząco wpłynęła na jego decyzję o nagłym wyjeździe.