Polskie nazwiska w Niemczech
Jak polskie nazwiska trafiły do Niemiec?
Pierwsza z trzech fal emigracji miała miejsce po rozbiorach Polski (1772–1795). W tym czasie wiele osób zamieszkujących byłe ziemie Rzeczypospolitej stało się najpierw obywatelami i obywatelkami Prus, później Niemiec. Inni opuścili swoją ojczyznę, udając się przeważnie do Francji, choć byli i tacy, którzy emigrowali do pozostałych państw niemieckich. Druga fala przypadła na okres industrializacji Niemiec. Od połowy XIX w. do rosnących w siłę ośrodków przemysłowych nad Sprewą, Saarą, Renem i Ruhrą przybyły prawie dwa miliony osób (źródła podają rozbieżne dane). Nowych przybyszy i przybyszki ze wschodnich prowincji Prus (Mazur i Warmii, Śląska i Księstwa Poznańskiego) a także z terenów Królestwa Polskiego (zwanego również Kongresowym) wokół Warszawy, które znalazły się pod zaborem rosyjskim, określa się nawet mianem „Ruhrpolen” (Polacy z Zagłębia Ruhry). Do trzeciej fali migracyjnej doszło po II wojnie światowej. Część osób przybyła do Niemiec jako tzw. przesiedleńcy (Aussiedler) lub późni przesiedleńcy (Spätaussiedler). Wiele osób trafiło tam w latach 80-tych, a w szczególności po 1989 roku, kiedy emigrowali z kraju z powodów politycznych i ekonomicznych.
I chociaż prawie dwie trzecie Polek i Polaków z Zagłębia Ruhry opuściło Niemcy już po 1918 (albo do odrodzonej Polski, albo do zagłębi węglowych w Belgi czy Francji), to ich obecność utrwaliła się w krajobrazie nazewniczym Zagłębia Ruhry a także w kulturze (popularnej) do dziś. Dowodem na to jest choćby wspomniany komisarz Schimanski, powiedzonka typu „Mein lieber Kokoschinski” [na wyrażenie zaskoczenia, zdziwienia – przyp. tłum.], postać Emila „Ämmila” Cervinskiego z kultowych tekstów Wilhelma Herberta Kocha z serii „Kumpel Anton”, czy też Plac Ernsta Kuzorry w Gelsenkirchen. Są jednak także rodziny z polskimi korzeniami, których nie sposób rozpoznać po nazwisku, bo dziś nazywają się Wichmann, Dombrück albo Meier, a przecież kiedyś mogli nazywać się Wichrowski, Dąbrowski czy Majchrzak.
Zmiana nazwiska – wybór między uniknięciem dyskryminacji a identyfikacją z Niemcami
Chcąc wgłębić się w temat, należy najpierw odpowiedzieć na pytanie, kim byli „ci Polacy” około 1900 roku. Wiele osób przybyłych ze wschodnich obszarów Prus nie poczuwało się do polskości – czuło się obywatelami i obywatelkami Prus, a zatem Niemcami. W przeciwieństwie do polskiej społeczności osoby te nie wyznawały katolicyzmu, lecz były wyznania ewangelickiego. Poza tym posługiwały się własną gwarą, której rdzenni Niemcy nie potrafili jednak odróżnić od innych wariantów języka polskiego, stąd też przybyszy z Mazur i Warmii jak i pozostałych imigrantów ze Wschodu określali pejoratywnym słowem „Polacken” (od polskiego słowa „Polak”). Dotknęło to szczególnie te osoby, które pozostały w Niemczech również po 1920 roku, i dlatego chciały uniknąć dyskryminacji, dlatego też zmierzały do asymilacji w nowym społeczeństwie. Zniemczenie nazwiska było jednym ze środków do osiągnięcia tych celów.
Dążenia imigrantów do asymilacji były wspierane przez państwo niemieckie. Często cytowanym w tym kontekście źródłem jest dokument niemieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 1901 roku, według którego „do kwestii zniemczania polskich nazwisk należy podchodzić z przychylnością. [Minister ds. wewnętrznych] ma nadzieję, że zmiana nazwisk według przewidzianych procedur, nadająca się do stapiania elementu polskiego z niemieckim, spotka się ze wsparciem i ułatwieniami władz”[1]. Jak wiadomo, w latach 1880–1935 w samym Zagłębiu Ruhry złożono 30 000 wniosków o zniemczenie słowiańskiego nazwiska, a w 1937 roku szacowano, że „dziś już prawie co czwarty imigrant przybyły ze wschodu Niemiec lub jego potomkowie mają niemieckie zamiast dawnego słowiańskiego nazwiska”[2].
Zniemczanie nazwisk odbywało się na bardzo różne sposoby – od dostosowania ich do zasad pisowni niemieckiej, aż po ich tłumaczenie. Poniższe przykłady obrazują różne rodzaje stosowanych procedur.
Na czym polegały zmiany nazwisk?
Dostosowywanie pisowni do zasad pisowni niemieckiej
W języku polskim istnieje kilka głosek, których nie ma w języku niemieckim. To samo dotyczy niektórych liter i ich kombinacji.
Biorąc to pod uwagę, najprostszą metodą zniemczania nazwisk jest pozbywanie się polskich znaków diakrytycznych.
Zając -> Zajac
Szymański -> Szymanski
Kałuża -> Kaluza
Stosowanie jej wiąże się jednak z istotną zmianą wymowy. Zając w języku polskim wymawia się [zajɔnts], natomiast dla zniemczonego zapisu Zajac utarła się wymowa [tsajak]. Wymowa nazwiska Kałuża w pierwotnym zapisie to [kawuʒa], zaś Kaluza wymawiane jest jak [kalutsa].
[1] Cytat za Neue Namen für polnische Arbeitsmigranten. Aus Majcrzak wird Mayer, [w:] Das Gesicht der Migration in Mühlheim an der Ruhr zeigen, red. Kulturbetrieb Mülheim an der Ruhr, 16.08.2010 r., https://web.archive.org/web/20170812103224/https://www.muelheim-ruhr.de/cms/neue_namen_fuer_polnische_arbeitsmigranten_aus_majcrzak_wird_mayer.html
[2] E. Franke, Das Ruhrgebiet und Ostpreußen. Geschichte, Umfang und Bedeutung der Ostpreußeneinwanderung, Essen 1936, cytat za H. Menge, Namensänderungen slawischer Familiennamen im Ruhrgebiet, [w:] „Niederdeutsches Wort. Beiträge zur niederdeutschen Philologie, t. 40, 2000, s. 124.