Polnische Malerei vom Ausgang des 19. Jahrhunderts bis zur Gegenwart.
GOŚCINA W NIEMIECKIEJ REPUBLICE FEDERALNEJ
Jeśli wystawa była pokazem propagandowym, to chodziło w niej nie tyle o propagandę polskiego Ministerstwa Kultury, ile o propagandę firmy Krupp i ojców miasta Essen. W okresie, w którym mało konstruktywna bońska polityka wobec Polski coraz bardziej nie znajdowała poparcia, inicjatywy typu wystawy w Muzeum Folkwang stanowiły świetną okazję do demonstracyjnego zwrócenia na siebie uwagi jako pioniera polsko-niemieckiego zbliżenia. Ekspozycja była więc nie tylko osobistym triumfem Bertholda Beitza i wizerunkowym sukcesem firmy Krupp, ale wykorzystana została także jako miejsce do politycznej autopromocji. Nawet powątpiewając w to, że kultura mogłaby stanowić skuteczne narzędzie politycznego zbliżenia, bezsprzecznie można było za jej udziałem doskonale politykować. Jeszcze bardziej niż samej wystawy dotyczyło to wizyt kuratora Kozakiewicza (06.–21.12.1962 r.) i dyrektora Lorentza (02.–17.02.1963 r.) w Niemieckiej Republice Federalnej.
Uwadze Kozakiewicza nie umknęło, że wystawa oraz jego podróże „miały być wyzyskane“ przez Kruppa i przez miasto Essen do „demonstracji“ ich zaangażowania w sprawy kulturalnego zbliżenia Niemiec i Polski (raport Kozakiewicza, AMNW; nie bez kozery użył on w nim czasownika o pejoratywnym zabarwieniu: „wyzyskać“). I faktycznie - Beitz, Hundhausen i miasto Essen, przygotowując bogaty program wizyty gości z Polski, który przerodził się w istną jazdę par force od spotkań z prasą do spotkań z wybitnymi przedstawicielami zachodnioniemieckiego świata kultury, gospodarki i polityki, niczego nie pozostawili przypadkowi (harmonogram spotkań zachował się w AMF). W raporcie Kozakiewicza czytamy o tym tak: „Program przewidywał wizytę w ratuszu u nadburmistrza miasta Essen, […] przyjęcie z okazji otwarcia wystawy, wizyty w Monachium: w bawarskim Ministerstwie Kultury i w Radzie Miasta, przyjęcie w Radzie Miasta Hamburga, w Radzie Miasta Bremy oraz wizyty w Kolonii, Bonn i Stuttgarcie. Z programu skreślono przewidziane wizyty w Radzie Miasta Monachium i Bremy, w zamian za co dodano zaproszenie do Essen, na obiad w prywatnym domu Pana Beitza, oraz na herbatę w Wilii Hügel, u nestora rodziny Krupp - Tila von Wilmowsky'ego, a także spotkanie z Ministrem Kultury Wirtembergii w Stuttgarcie i z byłym Prezydentem Niemieckiej Republiki Federalnej Heussem. Byłem także dwa razy z wizytą w prywatnym domu dyr. Hundhausena. Z różnych rozmów wiem, że sugestie odnośnie programu pochodziły w głównej mierze od pana Beitza (z pewnością wizyta u Prof. Heussa), w ścisłej współpracy z miastem Essen.“ (ibid.)
Otwarcie wystawy 15 grudnia z udziałem 500 gości, łącznie z najwyższymi rangą urzędnikami i dostojnikami miasta i kraju, okraszone przemowami, występem kwartetu smyczkowego i ogromnymi bukietami biało-czerwonych kwiatów na podium, „było bardzo uroczyste“ (ibid.). W konferencji prasowej wzięło udział prawie 40 dziennikarzy; udzielono także szeregu wywiadów prasowych, radiowych i telewizyjnych dla różnych gazet i stacji.
Beitz i Hundhausen wespół z miastem Essen wyraźnie zabiegali o kontynuację czynnej współpracy z Polską oraz o uświadomienie swoim gościom, że większość zachodnioniemieckich obywateli ma pozytywny stosunek do idei zbliżenia z Polską, a nadal słyszalne rewizjonistyczne głosy nie są reprezentatywne. Wprawdzie tym razem Beitz powstrzymywał się od zajmowania zdecydowanego stanowiska w sprawach politycznych, za to Hundhausen po raporcie Kozakiewicza tym bardziej nazywał rzeczy po imieniu. Podczas przyjęcia w ratuszu w Essen powiedział „jasno i wyraźnie, za zgodą obu najwyższych przedstawicieli miasta [i. e. nadburmistrza Wilhelma Nieswandta i dyrektora generalnego Friedricha Wolffa, obaj SPD], iż dobrze się dzieje, że takie miasto jak Essen prowadzi własną ‚politykę zagraniczną‘ na wzór polityki firmy Krupp; ta polityka wobec Polski słusznie opiera się polityce reprezentowanej przez Bonn; należy w końcu skończyć z widmem doktryny Hallsteina, nawiązać stosunki dyplomatyczne z Polską i uznać granicę na Odrze i Nysie; stwierdził, że dzięki dalszej rozbudowie wymiany kulturalnej powstaną pomocne podstawy dla takiej polityki; wierzy, że obecne zmiany w rządzie federalnym są korzystne, choć dalszy pozytywny rozwój nastąpi po ustąpieniu Adenauera, co jego zdaniem już niedługo się stanie.“ (ibid.)
Carl Hundhausen, którego firma Krupp po II Wojnie Światowej upełnomocniła do naprawy uszkodzonego wizerunku firmy, najwyraźniej skutecznie oczarował też Kozakiewicza. U swojego gościa sprawił wrażenie „prawdziwego przyjaciela Polski i wiernego obrońcy zbliżenia między Niemiecką Republiką Federalną i Polską“, a oprócz tego - w rozmowie w cztery oczy - zwierzył się mu, że on, Hundhausen, wcale nie jest taki pewny, czy lepszy jest kapitalistyczny czy komunistyczny system gospodarczy. (ibid.)
Nie wszędzie politykowano tak otwarcie jak w ratuszu w Essen. W swoim raporcie Kozakiewicz skrupulatnie zapisuje, gdzie mówiono o „politycznym“, a gdzie jedynie o „kulturalnym“ zbliżeniu, zauważając m. in., że w przeciwieństwie do Essen, Hamburga i Stuttgartu, szczególnie „przedstawiciele miasta Monachium i kraju związkowego Bawarii powstrzymywali się od akcentów natury politycznej“ (ibid.).