Spuścizna Aurelego Topolnickiego z obozu dla dipisów Wildflecken (Durzyn) z lat 1945–1951

Spuścizna Aurelego Topolnickiego (1907–1988) obejmuje 147 dokumentów, na ogół dwu- lub kilkustronicowych (oraz kilku kopii), przede wszystkim z lat 1944–1951, w pojedynczych przypadkach także z wcześniejszego lub późniejszego okresu. Ponadto w spuściźnie znajduje się dwanaście pieczątek różnych instytucji z obozu dla dipisów Wildflecken (Durzyn)[1]. Dokumenty te to urzędowa i prywatna korespondencja Topolnickiego, paszporty, legitymacje (m.in. legitymacje członkowskie), świadectwa, dyplomy, wnioski, zaświadczenia, sprawozdania i notatki prywatne. Liczne dokumenty tego zbioru to oryginały, znaczną część stanowią poza tym odpisy, tłumaczenia – w tym uwierzytelnione – i kopie. Większość pism dotyczy Aurelego Topolnickiego, jego spraw prywatnych (życiorys, wykształcenie, studia), pracy jako nauczyciela i później kierownika polskiej szkoły powszechnej w Wildflecken, wreszcie jako kierującego polskim obwodem szkolnym Wildflecken. Wiele dokumentów wiąże się ponadto z kwestią emigracji rodziny Topolnickich do USA w 1951 r. Dodatkowo w spuściźnie znajdują się dokumenty jego żony, Irmy i ich syna Ottona. Pewna część akt to raporty o życiu szkolnym i kulturalnym w obozie dla dipisów i ogólne materiały dotyczące pracy w szkole. Dokumentacja jest zróżnicowana pod względem językowym: 48 dokumentów napisano w języku angielskim, 43 po polsku, 27 po niemiecku, 2 po łacinie i po jednym dokumencie po holendersku i chińsku. Poza tym sporo akt jest dwujęzycznych: 18 polsko-angielskich i 2 niemiecko-angielskie oraz dokumenty (po jednym) polsko-rosyjski, angielsko-łaciński, niemiecko-czeski. Mamy też dwa trójjęzyczne pisma: niemiecko-polsko-angielskie i niemiecko-polsko-rosyjskie.
Pani Barbara Karbarz, po śmierci swego męża, Ottona Topolnickiego, powróciła w 2014 r. z USA do Polski, przywożąc z sobą omawianą spuściznę. Podczas likwidacji mieszkania po zmarłym małżonku natknęła się na przechowywane w albumie i uporządkowane dokumenty. Po ich przejrzeniu skonstatowała, że materiał ten najwyraźniej miał duże znaczenie dla ojca jej zmarłego męża, dokumentując przełomową fazę w życiu rodziny. Poprosiła brata, Romualda Nowaka, historyka sztuki z Wrocławia, aby znalazł instytucję zainteresowaną przejęciem spuścizny celem jej sensownego wykorzystania i właściwego przechowania. Romuald Nowak zwrócił się zatem do szeregu instytucji w Polsce (instytutów naukowych, muzeów, archiwów i in.), jednak bez efektu. Dowiedział się o wystawie mobilnej „Zwischen Ungewissheit und Zuversicht. Kunst, Kultur und Alltag polnischer Displaced Persons in Deutschland 1945–1955 / Między niepewnością a nadzieją. Sztuka, kultura i codzienność polskich displaced persons w Niemczech 1945–1955“[2], zaplanowanej i przygotowanej w 2015 r. przez LWL-Industriemuseum Zeche Hannover we współpracy z Centrum Dokumentacji Kultury i Historii Polaków w Niemczech (Porta Polonica). Nowak skontaktował się więc z kierownikiem Porta Polonica, dr. Jackiem Barskim, który ostatecznie przejął spuściznę Topolnickiego.
Dzięki znacznej objętości i rozmaitości materiałów, dokumentacja pozostała po Aurelim Topolnickim z czasów, gdy był dipisem w obozie Wildflecken w amerykańskiej strefie okupacyjnej Niemiec, przedstawia wielką wartość dla badań historycznych, szczególnie w kwestii codzienności i kultury obozowej. Na podstawie tych źródeł i na przykładzie biografii Aurelego Topolnickiego zrekonstruować można losy dipisów w okresie między założeniem jednego z największych obozów dipisowskich w Niemczech tuż po zakończeniu wojny, a jego likwidacją na początku lat pięćdziesiątych. Spuścizna wnosi więc wkład w zrozumienie warunków życiowych panujących w dużym obozie dla dipisów i ich przemian w kolejnych latach, jak też dokumentuje proces tworzenia instytucji administracyjnych i kulturalnych obozowego samorządu. Przede wszystkim jednak zawartość spuścizny umożliwia zrekonstruowanie założenia i rozwoju szkół i instytucji oświatowych dla dzieci, młodzieży i dorosłych na konkretnym przykładzie obozu w Wildflecken. Dokumentacja uświadamia też, jaki wpływ na codzienność mieszkańców obozu miała wymarzona emigracja oraz jak wielkie trzeba było przezwyciężyć bariery, aby móc wyemigrować, a tym samym otworzyć sobie i rodzinie nowe perspektywy życiowe.
Problematyka dipisów nie stanowi bynajmniej marginaliów powojennej historii Europy. Przekonuje o tym rzut oka na dane statystyczne: bezpośrednio po wojnie na dawnym niemieckim terytorium Rzeszy znajdowało się około 11 milionów displaced persons z 20 państw, w tym w zachodnich strefach okupacyjnych Niemiec aż 6,5 miliona osób. Jakkolwiek większość z nich jeszcze w 1945 r. została repatriowana do krajów pochodzenia – po części z własnej woli, częściowo pod przymusem – to jeszcze na początku 1946 r. pozostawało w okupowanych Niemczech 1,7 miliona dipisów[3]. Wraz z narastającą zimną wojną zachodni alianci zrezygnowali z polityki przymusowej repatriacji w kierunku wschodnim, której zresztą wielu dipisów ze wszystkich sił chciało uniknąć, i w efekcie w 1947 r. w zachodnich strefach okupacyjnych Niemiec wciąż jeszcze przebywało ponad 700 tys. dipisów różnych narodowości, nie przewidzianych do repatriacji[4].
Bezpośrednio po zakończeniu wojny pośród wspomnianych 11 milionów dipisów na obszarze Niemiec znajdowało się około 1,7 miliona Polaków, z tego ok. 700 tys. w sowieckiej strefie okupacyjnej, skąd względnie szybko wywieziono ich do Polski[5]. Przeważająca część polskich dipisów w kolejnych dwóch latach repatriowana została do Polski, jednak liczba dipisów-Polaków w zachodnich strefach okupacyjnych w 1947 r. wynosiła ciągle jeszcze około 190 tys. osób (w tym ok. 103 tys. w strefie amerykańskiej, 76 tys. w brytyjskiej i 10 tys. we francuskiej)[6]. Przede wszystkim byli to ludzie, którzy powrót do Polski odrzucali kategorycznie z przyczyn politycznych lub ideologicznych, albo których ojczyste strony zaanektowane zostały przez Związek Sowiecki (względnie Ukraińską Socjalistyczną Republikę Sowiecką), a którym nie udało się jeszcze wyemigrować, aby szukać nowej ojczyzny w innych krajach zachodnioeuropejskich albo za oceanem.
W przypadku Aurelego de Sas Topolnickiego, przywiązującego wielką wartość do swego szlacheckiego pochodzenia, w grę wchodziły obydwie wspomniane przyczyny, dla których wykluczył repatriację do Polski. Topornicki przyszedł na świat 26 listopada 1907 r. w spokojnym Obertynie w powiecie Horodenka na wschodzie należącego wówczas do Austro-Węgier kraju koronnego Galicja[7]. Gdy po pierwszej wojnie światowej Polska odzyskała niepodległość w granicach Drugiej Rzeczypospolitej znalazła się też Galicja, ziemia o skomplikowanym składzie etnicznym, kulturowym, językowym i wyznaniowym (obok Polaków mieszkali tam także Ukraińcy, Żydzi, Niemcy i inne mniejszości). W tej części polskich Kresów Wschodnich miała swoje korzenie rodzina Topolnickich. Co prawda w dokumentach brak wzmianek o dzieciństwie i młodości Aurelego Topolnickiego, ale najwyraźniej złożył on maturę, jako że w 1929 r. zdał egzamin wstępny do Państwowego Seminarium Nauczycielskiego w Nieszawie, gdzie w 1932 r. uzyskał dyplom nauczyciela szkoły powszechnej. Edukacja Topolnickiego wsparta została państwowym stypendium, a do przedmiotów, w których osiągał najlepsze wyniki zaliczały się religia, muzyka i język niemiecki. Po uzyskaniu dyplomu odbył dwuletnią praktykę nauczycielską[8], prawdopodobnie w Bolechowie, miasteczku w powiecie Dolina w województwie stanisławowskim, około 130 km na północny zachód od Obertyna, rodzinnej miejscowości położonej w tym samym województwie[9].
W dniu 19 października 1934 r. poślubił o siedem lat młodszą Irmę Saling[10]. Jej imię i nazwisko każą wnosić, że co najmniej ze strony ojca pochodziła z rodziny niemieckiej (niemieckojęzycznej). Przypuszczenie to nie pozbawione jest podstaw, jako że pod rządami austriackimi faktycznie miało miejsce osadnictwo Niemców w Bolechowie i okolicach, ponadto Irma Saling ochrzczona została w dniu urodzenia 20 kwietnia 1915 r. w Plesná (niem. Fleißen), zamieszkałym głównie przez Niemców mieście w okręgu Cheb (niem. Eger) w Kraju Sudeckim, obszarze od 1918 r. do konferencji monachijskiej z 29 września 1938 r. należącym do Czechosłowacji. Natomiast matka Irmy, Tekla Łatyk, była polskiego pochodzenia[11]. W dniu 26 sierpnia 1935 r. Aureli Topolnicki złożył przysięgę służbową i z dniem 1 września tego roku stał się tymczasowym nauczycielem w trzyklasowej publicznej szkole powszechnej w Rakowie w powiecie dolińskim [12]. W grudniu 1937 r. złożył egzamin praktyczny na nauczyciela szkół powszechnych z ogólną oceną dobrą, uzyskując tym samym kwalifikacje zawodowe do pracy w publicznych szkołach powszechnych[13]. Następnie Topolnicki złożył wniosek o przeniesienie i z dniem 12 sierpnia 1938 r. podjął pracę w szkole powszechnej dla chłopców w Bolechowie[14].
Nieco wcześniej, 20 maja 1938 r., urodził się Otto[15], jedyne dziecko rodziny Topolnickich. Wybuch wojny Aureli, Irma i Otto przeżyli w Bolechowie. Po upadku państwa polskiego i na skutek tajnego protokołu do niemiecko-sowieckiego paktu o nieagresji (tzw. paktu Ribbentrop-Mołotow) ziemie polskie na wschód od Narwi, Wisły i Sanu przypadły Związkowi Sowieckiemu. 22 czerwca 1941 r. Wehrmacht zaatakował Związek Sowiecki („Operacja Barbarossa”) włączając wspomniane ziemie do Generalnego Gubernatorstwa jako dystrykt Galicja. Topolnicki zarówno po wkroczeniu Armii Czerwonej, jak i później – Wehrmachtu, pracował nieprzerwanie w szkole powszechnej w Bolechowie[16]. Około trzech miesięcy po agresji niemieckiej na ZSRR, 30 września 1941 r., starosta powiatowy z Kałuszu mianował go na kierownika szkoły powszechnej w Bolechowie. Z pewnością pomogły mu znajomość niemieckiego, a może też niemieckie pochodzenie żony[17]. Według informacji rodzinnych Topolniccy opuścili Bolechów latem lub jesienią 1943 r. udając się do Dolnej Austrii, potem do południowych Moraw. Przyczyną ucieczki był strach Topolnickiego przed zbliżającą się Armią Czerwoną[18]. Z zachowanych dokumentów trudno zrekonstruować spójny obraz ucieczki, zarówno odnośnie do jej chronologii, motywów, jak i tego, czy wszyscy członkowie rodziny wspólnie i w tym samym kierunku opuścili Bolechów. Wedle rękopiśmiennej notatki wyjazd z Krakowa miał miejsce 17 września 1943 r., a przybycie do dolnoaustriackiego Retz – trzy dni później. W południowomorawskim Lundenburg, około 100 km na wschód od Retz, Topolnicki znalazł się dopiero we wrześniu 1944 r.[19] Natomiast w dowodzie osobistym, jaki wystawiono mu w grudniu 1945 r. w Wildflecken-Durzynie, odnotowano, że 16 lipca 1943 r. deportowany został do Lundenburga w Niemczech („civilian deported to Germany“)[20]. Z kolei w dowodzie osobistym Irmy Topolnickiej, sygnowanym również przez administrację miejską Wildflecken-Durzyna, data deportacji do Lundenburga określona została na 15 sierpnia 1944 r.[21] Formularze tych dowodów osobistych przewidywały pięć potencjalnych okoliczności pobytu w Niemczech: 1. Więzień polityczny; 2. Więzień; 3. Więzień obozu koncentracyjnego; 4. Jeniec wojenny i 5. Osoba cywilna deportowana do Niemiec, z czym m.in. wiązała się praca przymusowa. Nie były to kwestie bez znaczenia, wszak zależał od nich status dipisa, a tym samym możliwość pobytu w obozie dla dipisów, jak i późniejsze widoki na emigrację, np. do Stanów Zjednoczonych. Informacje zachowane w przekazie rodzinnym, jak też fakt, że Aureli Topolnicki jeszcze we wrześniu 1941 r. mianowany został kierownikiem szkoły przez niemieckie władze okupacyjne, każą wykluczyć deportację na roboty przymusowe (obojętnie czy w 1943 r. czy w 1944 r.). Ponadto zaświadczenie o otrzymanych zaliczkach na poczet wynagrodzenia od firmy „Alois Gasser Kom. Ges. Eisengroßhandlung und Schlosserwarenwerkzeug“ z Retz/Niederdonau z września i października 1944 r. potwierdzają, że Topolnicki faktycznie przebywał w Retz i był tam zatrudniony za wynagrodzeniem, a nie[22], jak zapisano we wspomnianym dowodzie osobistym, już w 1943 r. wyjechał do Lundenburga czy wręcz został tam deportowany. Co więcej, we wrześniu 1944 r. w Wiedniu Topolnicki zlecił tłumaczenie na język niemiecki swojego dyplomu nauczyciela szkoły powszechnej, nominacji na nauczyciela oraz świadectwa zdolności do wykonywania zawodu[23], co nie wskazuje, ażeby podczas swego pobytu w Dolnej Austrii doznawał jakichś ograniczeń swobody. Przeciwnie, wyraźnie miał nadzieję na zatrudnienie w wyuczonym zawodzie. 4 kwietnia 1945 r. Topolnicki – zapewne z żoną i synem – udał się do Plesnej w Kraju Sudeckim, gdzie jego żona, jak już wspomniano, w 1915 r. została ochrzczona i prawdopodobnie miała krewnych. Rodzina pozostała tam do końca lipca 1945 r., gdy „dzikie” wysiedlenia Niemców Sudeckich były w pełnym toku[24].
Topolniccy wyruszyli wówczas przez Pilzno, Norymbergę i Bamberg do Eichstätt w Bawarii, dokąd przybyli 30 lipca[25]. Zaraz po przyjeździe Aureli Topolnicki został kierownikiem szkoły w obozie dla dipisów w Eichstätt[26]. Jednak już 16 sierpnia rodzina Topolnickich opuściła obóz i ponownie udała się w drogę[27]. Celem podróży było Wildflecken w Bawarii Północnej, gdzie na terenie wojskowego placu ćwiczebnego koszar Rhön założony został jeden z największych obozów dla dipisów nie tylko w amerykańskiej strefie okupacyjnej, ale w całych Niemczech. Przeznaczony był on przede wszystkim dla Polaków. Już dwa dni po przybyciu Topolnicki został nauczycielem w szkole powszechnej w Wildflecken-Durzynie[28]. Otwarto ją 4 lipca 1945 r., początkowo z czterema klasami i około 200 uczniami. Bardzo szybko liczba klas podniosła się do 20, a uczniów – do 800. Stanu tego nie zmieniała nawet stała fluktuacja uczniów i nauczycieli. A była ona niezmiennie znaczna, z powodu repatriacji do Polski, zamykania mniejszych obozów dla dipisów i przenoszenia osadzonych w nich osób do większych obozów – takich jak w Wildflecken. Niemniej od 1947 r. liczba uczniów i pedagogów ulegała stopniowemu zmniejszaniu się[29]. 5 marca 1947 r. Centralny Komitet ds. Szkolnych i Oświatowych Zjednoczenia Polskiego w Niemczech z siedzibą w Monachium mianował Topolnickiego kierownikiem polskiego okręgu szkolnego Wildflecken-Durzyn[30]. Zaledwie kilka tygodni później przejął on ponadto odpowiedzialność za szkolnictwo uzupełniające w tym samym okręgu szkolnym. Pełnienie tych funkcji przerwał jego wyjazd do Belgii 16 czerwca 1947 r.[31] Ta druga próba emigracji – już w 1946 r. Topolnicki pracował w Holandii[32] – skończyła się zaledwie po kilku tygodniach jego powrotem w sierpniu 1947 r. do Wildflecken[33], gdzie od 29 sierpnia ponownie zatrudniony został jako nauczyciel szkoły powszechnej[34]. Prawdopodobnie na początku drugiej połowy 1949 r. Topolnicki przejął także kierowanie szkołą powszechną[35]. Pod koniec 1949 r. jako kierownik szkoły otrzymał pismo z International Refugee Organization (IRO)[36] o zaplanowanym na koniec stycznia kolejnego roku zamknięciu szkoły, w związku z likwidacją obozu dla dipisów Wildflecken-Durzyn[37]. Co prawda wskutek protestów udało się odsunąć w czasie zamknięcie szkoły, jednak tylko do końca roku szkolnego, z końcem kwietnia 1950 r.[38]
Obok działalności w charakterze nauczyciela i kierownika szkoły, Topolnicki aktywnie współkreował inne sfery życia obozowego – na przykład jako zapalony muzyk zajmował się nauczaniem muzyki[39]. Ponadto angażował się w licznych polskich organizacjach i związkach w Niemczech: był członkiem Zjednoczenia Polskiego w amerykańskiej strefie okupacyjnej Niemiec, a jednocześnie przewodniczącym polskiego komitetu tej organizacji w Wildflecken[40], członkiem Zrzeszenia Nauczycieli Polskich na Wychodźstwie[41], jak również Centrali Szkolnictwa Polskiego w Niemczech[42]. Do tego obaj małżonkowie należeli do polskiego Skarbu Narodowego[43].
Żona Topolnickiego, Irma, podczas pobytu w obozie dla dipisów w Wildflecken-Durzynie, poświęcała się wielu aktywnościom. W grudniu 1945 r. zajęła się administrowaniem kasynem[44], między styczniem 1946 r. a wrześniem 1947 r. była kierowniczką bloku[45], od czerwca do października 1949 r. pozostawała zatrudniona jako sekretarka w biurze Punktu Rejestracyjnego IRO w Wildflecken, zaś między listopadem 1949 r. a kwietniem 1950 r. pracowała jako nauczycielka szkoły powszechnej[46]. W związku z tym część nauczycielstwa podniosła przeciwko Aurelemu Topolnickiemu zarzut nepotyzmu, którego jednak nie udowodniono[47]. Między styczniem a czerwcem 1947 r. Irma Topolnicka uczestniczyła w kursie krawieckim w szkole zawodowej dla kobiet w Wildflecken-Durzynie[48]. Jej syn, Otton, w latach 1945–1950 uczęszczał do miejscowej szkoły powszechnej[49].
Aż do tego momentu rodzinie Topolnickich nie powiodły się próby emigracji. Po nieudanych usiłowaniach przeniesienia się do Holandii i Belgii, ich wyraźnym celem stał się wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Topolnicki, jak się wydaje, miał świadomość, że jako nauczyciel bez wystarczającej znajomości języka angielskiego nie będzie miał realnych możliwości znalezienia w USA pracy w swym zawodzie, tym bardziej, że przekroczył już czterdziestkę. Ponieważ interesował się naukami przyrodniczymi i techniką[50], zaliczył kurs zawodowy w dziedzinie elektryki[51]. Topolniccy także na inne sposoby starali się wpłynąć na władze migracyjne USA w kierunku uzyskania zgody na ciągle odsuwającą się w czasie emigrację. W marcu 1950 r. Aureli Topolnicki uzyskał od duszpasterza polskiej wspólnoty w Wildflecken-Durzynie, ks. Mariana Świtki, świadectwo moralności, w którym nazwano go „dobrym Polakiem i katolikiem” oraz określono jako osobę „pracowitą, o przykładnym zachowaniu” [52]. Irma posiadała takie świadectwo moralności, w języku angielskim i polskim, już od 2,5 roku[53]. Ponadto IRO wystawiła Topolnickiemu – jako nauczycielowi – drukowany formularz dla miejscowego personelu, z oceną zdolności zawodowych i postawy, gdzie uwzględniono takie czynniki jak zdatność fizyczna, wiedza i zdolności, inicjatywa, dokonania, sprawność etc.[54]
Chociaż nie jest jasne, kiedy Aureli Topolnicki wystąpił z wnioskiem o emigrację do USA dla siebie i reszty rodziny[55], pozytywna odpowiedź, mimo podejmowanych wysiłków, mocno odwlekała się w czasie. W lutym 1950 r. na formularzu personalnym Resettlement Center (centrali migracyjnej) w Schweinfurcie jako „sponsora”[56] i cel podróży podał niejaką Karolinę Talagę, jak się zdaje – przedstawicielką Amerykańskiego Komitetu Osadniczego dla Polskich Dipisów (ACRPDP)[57]. Dnia 24 marca 1950 r. otrzymał wiadomość od wspomnianego komitetu[58], że poręczenie zostało zatwierdzone i informacja o tym skierowana do reprezentantów komitetu w Niemczech[59]. 19 maja 1950 r. Topolnicki poinformowany został przez Displaced Persons Commission we Frankfurcie nad Menem, że spełnił wszystkie formalności, a tym samym w kolejnych miesiącach będzie mógł, wraz z rodziną, przybyć do USA. Polecono mu jednocześnie poinformowanie o tym „sponsora”, aby ten podjął konieczne kroki. Co ciekawe, w dokumencie tym jako poręczyciel występuje niejaki William E. McGuirk z East Islip w stanie Nowy Jork[60]. Kilka tygodni później Ludwika i Elwira Saling, krewne Irmy, żony Topolnickiego, które już wcześniej wywędrowały do USA, zwróciły się do Kongresu Polonii Amerykańskiej z prośbą o interwencję w sprawie wciąż odsuwającej się w czasie emigracji Aurelego, Irmy i Ottona Topolnickich. Pod koniec sierpnia 1950 r. organizacja ta przesłała Aurelemu Topolnickiemu formularze z prośbą o ich wypełnienie i odesłanie, aby możliwe było interweniowanie[61].
W połowie listopada 1950 r. Topolnicki otrzymał z konsulatu generalnego USA w Monachium wskazówki dotyczące rejestracji na wyjazd[62], po tym, jak trzy tygodnie wcześniej odesłany został z powrotem z Schweinfurtu do Wildflecken z powodu brakujących dokumentów doręczeniowych[63]. Na początku lutego 1951 r. rodzina znalazła się wreszcie w centrum migracyjnym w Schweinfurcie, gdzie Aurelego i Irmą zaszczepiono przeciwko ospie[64]. Następnie wzięli udział w programie instruktażowym[65]. Przebywali w Schweinfurcie bardzo krótko, o czym świadczy fakt, że Aureli Topolnicki wziął udział tylko w pięciu godzinach kursu języka angielskiego i obejrzał jeden film przygotowawczy[66]. 13 marca 1951 r. zaczęło się dla Topolnickich nowe życie – tego dnia, na pokładzie wypływającego z Bremerhaven transportowca „Gen. Muir”, przybyli do portu w Nowym Jorku[67].
Aureli Topolnicki nie uchylał się od pracy. W latach pięćdziesiątych imał się różnych zajęć[68], ukończył zawodowy kurs rysunku technicznego w Laski Institute of Technology w Chicago[69]. Jego syn Otto w 1958 r., w wieku dwudziestu lat, otrzymał amerykańskie obywatelstwo, a dwa lata później odbył służbę wojskową w bazie lotnictwa w Nowym Jorku[70]. W roku uzyskania obywatelstwa był już żonaty, a w grudniu tego roku przyszło na świat jego pierwsze dziecko – syn Adam Aurelius. Potem urodziły się córki Evelyn w 1961 r. i Teresa w 1962 r.[71] Aureli i Irma Topolniccy ciężko pracowali, osiągając względny dobrobyt. Dwukrotnie odwiedzili Polskę, ale nigdy nie ujrzeli utraconych ojczystych Kresów Wschodnich. Ostatnie lata życia małżeństwo spędziło w San Diego w Kaliforni, gdzie prowadzili niewielki dom starców. Aureli Topolnicki zmarł w 1988 r., a Irma dwa lata później. Oboje pochowani zostali w mauzoleum w San Diego, gdzie spoczął też ich syn Otto, zmarły 7 maja 2014 r.[72]
David Skrabania, maj 2017 r.