„Meine Kinder aus Lodz...” – „Moje Dzieci z Łodzi...”
GRENZSTRAßE 16
Danuta Bartkowiak:
„Ulokowano nas w czteropiętrowej kamienicy na przeciw której był cmentarz. Zakwaterowano nas w wielkiej sali na parterze. Wcześniej była tam restauracja. Stały tam piętrowe łóżka i parę taboretów. To było w dzielnicy Wedding, a nasze hale znajdowały się przy Brunnen[straße ] i Ackerstraße. Okolica była piękna, dużo zieleni...”[14]
Do pracy przy Ackerstraße miały zaledwie 10 minut. Wzdłuż cmentarnego muru, dalej pod stalowymi mostami kolejki miejskiej i już za rogiem „witało” potężne wejście najstarszego budynku AEG. Do dziś zachowały się na fasadach z palonej cegły rzeźby z terrakoty. Co musiały robić? Od roku 1930 produkowano tu liczniki prądu, elektryczne zegary, ale i gaźniki do silników spalinowych. Do hal przy Brunnenstraße miały nieco dalej. Czy korzystały ze skrótu idąc publicznym parkiem „Humboldthain”? Raczej nie... Robotnice ze stygmatem „P” na piersi nie były tu mile widziane... Więc szły wzdłuż parku, dzisiejszą Gustav-Meyer-Allee, gdzie we wrześniu 1995 roku, na jednej z bram AEG, umieszczono „Berliner Gedenktafel” z warsztatów słynnej manufaktury porcelany KPM.[15] „Na terenie tej fabryki w drugiej wojnie światowej / firma AEG zatrudniała/ POLAKÓW/ deportowanych do Niemiec na roboty przymusowe / I oni są ofiarami nazistowskiego reżimu” – głosi inskrypcja.
Z okien kwatery i piętrowych łóżek mogły widzieć cmentarz (Dorotheenstädtischer Friedhof II)[16] i Kościół Pojednania (wysadzony po budowie Muru, by nie zasłaniał pola ostrzału). Może tam właśnie chodziły na spacer po południu, kiedy stawał się dla nich bardziej parkiem niż cmentarzem.
MOJE DZIECI Z ŁODZI – MEINE KINDER AUS LODZ
Wspomina Bolesław Zajączkowski:[17]
„No ostatnia wycieczka [do Berlina] to była rodzin, które jeszcze żyją, tych koleżanek, które zginęły w czasie bombardowania Berlina. Dwadzieścia dziewczyn naszych zginęło, bomba upadła w 43 roku we wrześniu w budynek kwatery. Zginęło dwadzieścia dziewczyn, uratowały się dwie. Ja przez gazety łódzkie, przez prasę łódzką odszukałem rodziny, które jeszcze żyją. Uzbierało się dwanaście osób, pojechaliśmy do Berlina. Byliśmy bardzo pięknie przyjęci przez burmistrza dzielnicy Wedding, bo tam zginęły. (...) No, zawieźliśmy tablicę, jedną z moich tablic, tu stała, nawet w tym mieszkaniu, zrobiłem też u kamieniarza. Drugą tablicę ufundowali berlińczycy, (...) piękną tablicę w miejscu, gdzie one zginęły, przy ulicy Grenzstraße sechzehn, tam zginęły. I te tablice ufundowali ludzie prywatnie, pod kierunkiem jednego z zaprzyjaźnionych ze mną pana... w tej chwili zapomniałem nazwisko, ale zaraz powiem... ten wysoki, który ma dwa metry. On i jego rodzina, i kilku znajomych ufundowało piękną granitową, czarną tablicę z nazwiskami. [18] Ona leży ta tablica w miejscu, gdzie ten dom stał.”
Ta właśnie znalazła się w Berlinie na krótko przed przystąpieniem Polski do UE. I choć skromne środki finansowe uniemożliwiły zlecenie transportu spedycji, to jednak w 65 rocznicę tragicznej wrześniowej nocy odsłonięto na cmentarzu parkowym Marzahn nowe miejsce pamięci.
„Niemcy, dostarczyli tablicę do Berlina. Ten o polskich korzeniach i ja. [śmieje się] Prywatnym nakładem i w prywatnym aucie. Choć tyle mogłem zrobić dla moich dzieci z Łodzi” – opowiadał mi przy okazji rozmów o polskich śladach na cmentarzu w Marzahn, Klaus Leutner. [19]
Groby Polek[20] z Łodzi oraz tablica pamiątkowa, o której wspominają Leutner oraz Zajączkowski, znajduje się w północnowschodniej części cmentarza (kwatera 19). 1400 ofiar pracy niewolniczej i ich dzieci z całej Europy znalazły tu miejsce ostatniego spoczynku. I im to poświęcony jest pomnik berlińskiego rzeźbiarza Michaela Kleina z roku 2004.
LAST BUT NOT LEAST
Przy wejściu głównym cmentarza parkowego Marzahn, obok cmentarnej kaplicy wita nas pomnik w stylu realizmu socjalistycznego. Dłoń złożona do przysięgi w myśl obłudnego zaklęcia „Nigdy więcej wojny” – nie dziwi nikogo. Warto jednak zastanowić się nad inskrypcją: „Euch lebende / mahnen / 3330 Opfer / des Bombenterrors. Upomina Was żyjących /3330 ofiar / bombowego terroru”. Odpowiem autorom tego „pomnika” i politycznym zleceniodawcom ze wschodnich Niemiec, którzy podobno nigdy nie przyjęli pod swe skrzydła hitlerowskich generałów: Guernica 1937, Wieluń 1939, Warszawa 1939, Coventry 1940, Londyn wrzesień 1940 – maj 1941, Antwerpia 1944/1945...
Wojciech Drozdek, czerwiec 2021 r.
[14] patrz: odsyłacz 1
[17] Bolesław Zajączkowski, relacja https://archiv.zwangsarbeit-archiv.de/de/interviews/za258
[18] mowa tu o panu Thomasie Irmerze z "Berliner Geschichtswerkstatt" w Berlinie. Współpracownicy tej instytucji zbierali informacje i prowadzili wywiady z robotnikami przymusowymi z całej Europy
[19] Więcej o działalności Klausa Leutnera także w tych artykułach: https://www.porta-polonica.de/pl/atlas-miejsc-pami%C4%99ci/ocalanie-od-…; https://www.porta-polonica.de/pl/atlas-miejsc-pami%C4%99ci/blazej-stola…
[20] W kolejności alfabetycznej: Zofia CIURA (lat 16), Izabela DAMIŃSKA (lat 17), Irena DASZYŃSKA (lat 17), Stanisława GAWROŃSKA (lat 19), Alfreda IMIŃSKA (lat 19), Lucyna JURCZYK (lat 17), Maria MACIASZCZYK (lat16), Janina MAŃKUT (lat 18), Jadwiga MATEJKA (lat 17), Anna MOSZYŃSKA (lat 18), Helena MUCHOWICZ (lat 16), Krystyna OCHĘCKA (lat 18), Krystyna PAJOR (lat 18), Irena RUTKOWSKA (lat 16), Stefania SIERADZKA (lat 17), Ryszarda ŚWIRYDOWSKA (lat 17), Kazimiera WALCZAK (lat 19), Aleksandra WIŚNIEWSKA (lat 14), Maria WYDRZYŃSKA (lat 17), Zofia ZIÓŁEK (lat 18).