Sachsenhausen (KL)
Obóz nazwano, jak na ironię, zakładem wychowawczym. Kształcił on kadry dla wszystkich niemieckich kacetów, był kuźnią personelu innych lagrów. Do zadań owych pedagogów należało przetworzenie psychiki człowieka w taki sposób, by u poddanego wywołać trwałe urazy psychiczne. Pastwienie się nad więźniami stało się zatem zjawiskiem powszechnym.
Uwięzieni zmuszani byli do prac niewolniczych, dlatego słabsi umierali na skutek chorób, głodu i wyczerpania. Prócz wycieńczającej pracy fizycznej, poddawano, głównie cudzoziemców, wszelkim eksperymentom medycznych (m.in. z użyciem śmiertelnych gazów, które później wykorzystywano na masową skalę w innych obozach); przymuszano również do przestępczej działalności, np. do fałszowania dokumentów i banknotów. Wszystko pod hasłem „Arbeit macht frei” (praca czyni wolnym) albo „Arbeit, Gehorsam und Sauberkeit sind deine Meilensteinen zum Freiheit” (Praca, posłuszeństwo i czystość są kamieniem milowym twojej wolności).
W obozie zginęło ok. 100 tys. ludzi różnych narodowości. Szczególnym okrucieństwem wykazali się Niemcy w przededniu swojej klęski. Więźniowie, gdy Armia Czerwona wraz z Dywizją Piechoty Wojska Polskiego przeszły Odrę, byli pędzeni do innych kacetów. W owym „Marszu Śmierci” zginęło wielu, bo słabych i niezdolnych do chodzenia w kolumnie, rozstrzeliwano na miejscu, w trakcie marszu.
Fotografie Mariana Stefanowskiego przywołują obrazy miejsc ogromu nieszczęść, które spadły na ludzi tu więzionych.
Pamięć wielkich postaci polskiej kultury, polityki i nauki, którzy byli więźniami Sachsenhausen, jest zachowana. Znajduje się tu cela Stefana Grota-Roweckiego, pamięta się o więźniu Andrzeju Szczypiorskim, którego imię nosi Międzynarodowy Ośrodek Spotkań Młodzieży (jest także schronisko młodzieżowe). Wspomnieć należy pisarzy tu więzionych - Gustawa Morcinka, Stanisława Wygodzkiego, oraz liczną, bo 169 grupę naukowców i pracowników UJ i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, wśród nich historyka prawa - Stanisława Estreichera i historyka literatury - Ignacego Chrzanowskiego, śmiertelne ofiary kacetu.
Zachowana jest też pamięć wielu innych, którzy znieść musieli głód, ból i nieludzkie upokorzenia tylko dlatego, że byli Polakami.
Regina Mikielewicz, październik 2018 r.